Preferuję termin nieświadomość, zdając sobie sprawę, że ròwnie dobrze mògłbym mòwić o bogu czy demonie, gdybym chciał użyć języka mitòw. C.G.Jung

Adam i Ewa


ADAM I EWA, EZOTERYCZNY MIT... PRZEDMOWA

Powiedzmy od razu, że nie interesują nas przeróżne teorie, które rozwijają mit Adama i Ewy w kluczu spisku istot pozaziemskich, istot najwyższych, naukowych manipulatorów DNA (Annunakis); rozumiemy, że jest to desperacka potrzeba interpretacji oraz nadania sensu naszemu pochodzeniu i tak naprawdę we wszystkich kulturach wszystkich czasòw istniały teogonie i widzimy wyraźnie ich wpływ na siebie nawzajem. Dlatego nie interesuje nas nawet dyskusja nad tym kto był pierwszy (to nie jest wyścig o palmę pierwszeństwa): czy ten mit jest sumeryjski czy hebrajski, egipski czy babiloński… Nie obchodzi nas to wcale; dla nas liczy się lektura psychoanalityczna, odkrycie znaczenia archetypòw, czyli rzeczy, z której nawet sami autorzy, kiedy piszą opowiadanie, piosenkę, malują obraz, rzeźbią… itd. nie zdają sobie sprawy. Nasze działania są odzwierciedleniem naszego wewnętrznego świata. W tym celu staramy się zdemontować przede wszystkim teologiczne znaczenie mitu, które mu religie nadały, ponieważ wyraźnie widzimy wyzysk, jaki oferują te historie, aby łatwo manipulować zachowaniem mas. Z tego powodu podążamy za biblijną relacją Księgi Rodzaju, tą, która ukształtowała, wymodelowała i zdeformowała chrześcijańską mentalność religijną (jeśli weźmiemy pod uwagę to, że według tradycji żydowskiej Ewa jest drugą kobietą stworzoną z Adama, poprzedzoną przez Lilith, już tutaj wszystko się zmienia, ale jest to temat na oddzielny traktat).



RODZICE BEZ DZIECIŃSTWA

Kiedy myślę o Adamie i Ewie jako o prarodzicach ludzkości, ogarnia mnie przerażenie: stworzeni dorosłymi, pozbawieni dzieciństwa...W jakim świetle Adam i Ewa mogą widzieć własne dzieci, jeśli nie w cieniu przeszłości im nieznanej i przed nimi zamkniętej?
Ta teologiczna próżnia odzwierciedla społeczeństwo, w którym dorośli zawsze żyją w bólu tęsknoty za utraconym dzieciństwem, więc zakorzenione zostaje nastawienie czyniące z politycznej i religijnej powagi dominację nad najbardziej boską częścią ludzkiej psychiki: prostotą i beztroską, spontanicznością, której świat dorosłych jest pozbawiony. Próżnia ta tworzy w nas psychoanalityczny cień intuicji, ktòrej człowiek potrzebuje, aby żyć wspomnieniem utraconego raju, który odzwierciedlają dorośli: ich utracone dzieciństwo... i proszę mi wierzyć, dzieci to wyczuwają... Żyją w tak sztywnym, stwardniałym, skamieniałym świecie, od maleńkości zmagając się z brakiem wiary w istnienie sprawiedliwej boskiej mocy, ponieważ niesprawiedliwy i dziecinny wydaje się Bóg, ktòry stworzył człowieka nie dając mu dzieciństwa. Nie dziwi więc fakt, że często nasze własne dzieciństwo staje się źròdłem traumy, represji i przyszłych nerwic. Ale czy zdajemy sobie sprawę z tego, że Bóg nie był dzieckiem? A więc został stworzony przez dorosłych pozbawionych dzieciństwa. Bóg jest odbiciem zagubionego dziecka, naszego wewnętrznego dziecka, które utraciło swój transcendentalny i boski wymiar.


ADAM I EWA TO ARCHAICZNY MIT

Gdybyśmy kiedyś powiedzieli naszej babci, że historia Adama i Ewy jest mitem, spuściłaby nam niezłe lanie: taki był los "smarkatego ateisty" godnego ekskomuniki. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu wierzono biblijnym opowieściom (nie z wiarą, ale z przesądem), jakby były prawdziwymi wydarzeniami. Ale jeśli zanurzymy się w historyczny kontekst opowieści biblijnych, zrozumiemy, że dla tamtej epoki mit był właściwym i typowym sposobem na przekazanie prawdy, taki kształt miała wòwczas nauka. Biblia nie jest magiczną księgą, jej centralne przesłanie nie jest ani naukowe, nie mówiąc już o historycznym, ale ludzkie i przede wszystkim religijne: religijne w sensie duchowym, to znaczy zdolne dać nam introspektywny obraz człowieka. Musimy zatem pamiętać, że naukowa otoczka Biblii oparta jest na czasach, w których autorzy pism świętych żyli i pisali (spod przestrzegania tej reguły wyłączam tych, którzy wierzą w interpretację ufologiczną: Adam stworzony przez Elohima, istotę pozaziemską, przybyłą z innej planety). Świat człowieka z Księgi Rodzaju na Bliskim Wschodzie jest przeciwny idei ewolucji, jest monogenistyczny, geocentryczny, etiologiczny. Nasz świat, z naukowego punktu widzenia, wciąż podlega prawu dojrzewania czasu i późniejszych odkryć, a zatem przemijaniu. Uwzględnienie tego faktu powinno prowadzić nas do uniknięcia wielu błędów fundamentalistycznych lub relatywistycznych. Absurdalne było krytykowanie Kopernika przez tych, którzy uważali, że ​​to Słońce obraca się wokół Ziemi. Podobnym absurdem jest ocenianie starożytnego świata i języka przez pryzmat współczesnych nam kategorii: absurdalny błąd niedopuszczalny nawet u początkujących.


ADAM I EWA ... PRAWDA ZAWARTA W MICIE

Stwierdzenie, że historia Adama i Ewy jest mitem, wciąż wywołuje poruszenie u wielu ludzi, którzy dorastali w cieniu religii, w której symbol nie został rozszyfrowany. Wystarczy wiedzieć, że mit był formą językową, przy pomocy której starożytni przekazywali jakąś prawdę (na przykład morał w bajce dla dzieci). Przy braku pojęć abstrakcyjnych i analitycznych (ponieważ starożytni nie dysponowali takim jak nasz językiem analitycznym i abstrakcyjnym), starożytny człowiek używał, jak w przypadku dzieci, obrazów, przykładów zaczerpniętych z natury i ze świata snów. W obrazach tych ukryta jest PRAWDA. Do współczesnych filologów, filozofów, teologów oraz psychoanalityków należy tłumaczenie tych obrazów, symboli i starożytnych archetypów na współczesne pojęcia i współczesny język. Zaznaczywszy to wszystko, wierzę, że możemy powiedzieć, iż Adam i Ewa to starożytna baśń, mit o naszych przodkach. Warto więc podjąć kolosalne zobowiązanie przetłumaczenia tej baśni dla dorosłego i racjonalnego umysłu.

RAJ UTRACONY I NIEPOPRAWNOŚĆ

Kto pamięta, że ​​był w łonie matki? Chociaż nikt z nas nie może zapamiętać tego moment, nikt z nas nie może zaprzeczyć, że tam był! Ten kontakt nieomal złączenia w jedno z kochaną osobą, z matką, której jesteśmy płodem, ten kontakt pokoju, bezpieczeństwa, ciszy, natychmiastowości, przynależności ... jest boskim kontaktem, który wyznacza na resztę całego naszego życia naszą ludzką transcendencję. Każdy mężczyzna i każda kobieta nosi w sobie tę rajską nostalgię za matczynym łonem, tę nieprecyzyjną, ale ostateczną pamięć, niejasne, ale stabilne odczucie, tajemnicze coś, co nas przekracza i odzwierciedla przyszłość, ku której zmierzamy w naszym życiu. Wracamy do domu Ojca, w kierunku boskiego macierzyńskiego łona, w poszukiwaniu utraconego Edenu. Genesis jest przyszłością i proroctwem. Historia Edenu jest przepowiednią. Moja interpretacja mitu o Adamie i Ewie jest czysto psychoanalityczna i dlatego jest refleksją nad szukaniem źródła siebie w sobie. Pomyślmy o Edenie jako o łonie naszej matki, o narodzinach jako o wygnaniu z raju, w którym utrzymywaliśmy bliski związek z miłością, która dała nam życie (Bóg = Matka). Nie pamiętamy tego okresu wewnątrzmacicznego, cherubiny uniemożliwiają nam wejście do tego mentalnego ogrodu. Jeśli narodziny są wyjściem z tego ogrodu, śmierć będzie odwrotnymi narodzinami, ponownym wyjściem na inny świat lub w inny wymiar bytu.

ADAM I EWA W INNYCH KULTURACH

Uznanie historii Adama i Ewy za jedyny parametr pochodzenia ludzkości jest dość baśniowe zarówno w sensie negatywnym, jak i pozytywnym. Jeśli uznamy, że cała ludzkość pochodzi tylko od jednej pary, napotykamy ogromne i liczne problemy bez szansy na ich wiarygodne rozwiązanie. Wystarczy pomyśleć o Ewie jako jedynej kobiecie, która zaludniłaby ziemię. Musiałaby prokreować ze swymi synami, Adam z córkami i bracia z siostrami. Wiadomo nam, że w ten sposób ludzkie geny nie stworzyłyby zdrowej populacji, lecz chorą. Tabu kazirodztwa, jak każde tabu, służy ukryciu wielkiej tajemnicy na niekorzyść ludzkości. Jest jak puszka Pandory, więc lepiej go nie dotykać, a najlepiej o nim nawet nie mówić. Pozytywnie byłoby jednak myśleć o poczuciu braterstwa ludzkości pochodzącej w całości od tych samych przodków. Tymczasem Adam i Ewa nie byli przodkami ludzkości, ale, ewentualnie, założycielami jednej rasy.
Z historycznego punktu widzenia, mit Adama i Ewy znajdujemy także w innych kulturach, zwłaszcza w Mezopotamii, na którą niewątpliwie wywarli duży wpływ Żydzi. Pomyślmy chociażby o historii Enûma Eliš lub o wpływie epopei o Gilgameszu, który dotyczy między innymi inicjacji Enkidu do radości czerpanej z seksu za pośrednictwem kapłanki-kurtyzany; o micie o Adapie - opowieści o pożywieniu nieśmiertelnego życia oraz o sumeryjskim utworze poetyckim o Enki i Ninhursag, opisującym ziemski Raj.


BEZ SYMBOLI BIBLIA JEST BRONIĄ IDEOLOGICZNĄ

Powiedzieliśmy wcześniej, dlaczego biblijna Księga Rodzaju jest symboliczna. Jej kontekst historyczny składa się z symboli i archetypów. Wykażemy później, dlaczego nie można brać niektórych rzeczy w sposób dosłowny. Ten sam cytat biblijny (2 Kor 3, 6) mówi, że litera zabija, podczas gdy Duch litery daje życie (czyli jej interpretację).
Osobiście staram się interpretować tę historię jako archaiczny mit alegoryczny, z którego możemy czerpać wartościowe spostrzeżenia psychologiczne, a nawet duchowe. Ambicja pogodzenia wiary z rozumem, a zatem odnalezienia naukowego i literackiego znaczenia Genesis, jest nieco myląca i niebezpieczna. Dotyczy to całej Biblii: jeśli poszukujemy w niej lustra prawdy, w którym możemy znaleźć własny wewnętrzny wymiar wiedzy o sobie, jest to możliwe. Ale jeśli użyjemy Biblii w celu absolutnego potwierdzenia obowiązującego na poziomie społecznym i masowym, aby położyć fundamenty pod wiarę (jak religia) lub pod wiedzę społeczną (jak polityka) lub pod naturalne potwierdzenia (jak nauka), to Biblia wymyka się spod naszej kontroli i staje się śmiertelną bronią masowego rażenia, czego dowody znajdujemy w katastroficznych wydarzeniach w historii (święte wojny, inkwizycje, fundamentalizmy, ludobójstwa, rasizm itp.). W takich razach Biblia służy nie tak poznaniu siebie, jak przede wszystkim afirmacji siebie czyli władzy nad innymi, a nie panowaniu nad sobą.
Biblia ma również swòj kontekst historyczny, ale nie ma on znaczenia, ponieważ służy ona do potwierdzenia osobistej i duchowej prawdy, a więc nie historycznej. Dlatego pewne niehistoryczne fakty są wklejone w historię, co nie czyni ich ani rzeczywistymi, ani prawdziwymi, jak w księdze Jozuego 10;12-13, gdzie zatrzymał słońce ... To z pewnością nie jest prawda; w geocentrycznej mentalności to słońce się poruszało, a nie ziemia. Mamy do czynienia z pieśnią epicką posługującą się retoryką typową dla tego gatunku literackiego. Chciano, aby ten triumfalny dzień dla Izraela nigdy się nie skończył, aby słońce nie zachodziło, a księżyc nie wschodził, aby doprowadzić do pełni tak chwalebnego i wspaniałego wydarzenia.


PRARODZICE LUDZKOŚCI? Tak czy nie?

Kiedy myślimy o Adamie i Ewie, tradycyjnie mamy na myśli naszych pierwszych rodziców, pierwszą ludzką parę, od której zaczęła się cała nasza ludzka saga, ale ... jest tu mowa jedynie o teorii monogenezy, która jednak nie jest w stanie rozwiązać wielu zagadek i niekonsekwencji. Na poziomie genetycznym, jak ustaliliśmy wcześniej, tylko jeden szczep nie byłby idealnym wyjściem dla pierwszych pokoleń, ponieważ kazirodcze związki dałyby genetycznie słabe potomstwo. Historia biblijnego Edenu mówi nam, że Adam i Ewa mieli dwòch synów, Kaina i Abla; Abel zmarł, a Kain został skazany na wygnanie. Trzecie dziecko to też mężczyzna, Set. A kobiety? Pytanie powstaje spontanicznie: bez kobiet rozmnażanie nie jest możliwe i tu należy pamiętać, że w przypadku genealogii kobieta się nie liczyła, to imię mężczyzny zachowano jako odnośnik. Dlatego, jeśli historia pierwszych rodzicòw jest zgodna z prawdą, kobiety z pewnością się rodziły.
Apokryf z pierwszego wieku naszej ery, zwany Apokalipsą Mojżesza lub Prawdziwą historią Adama, opowiada o życiu pierwszych rodzicòw po Edenie. Czytamy tam, że Adam żył jeszcze przez 800 lat po narodzinach Seta i spłodził 30 synów i 32 córki, które rozmnożyły się na ziemi, dając początek nazwanym przez nich narodom. Pozostaje zatem fakt, że kazirodztwo było zgodne z prawem i konieczne. A Kain? Czytamy, że wędrował po obcych terytoriach i bał się śmierci, ale z czyjej ręki, skoro ziemia nie była jeszcze zaludniona? Kto mógłby go zabić, skoro Bòg, aby go chronić, straszył karą i przekleństwem tych, ktòrzy dotknęliby Kaina? Z czasem Kain pojawia się na czele wielkiego ludu, więc powstaje pytanie z kim ten lud generował? Z kim się złączył, z kim płodził?
Wierzę, że monogeneza jest niewiarygodna, podczas gdy poligeneza jest znacznie bardziej "wykonalna" i naturalna, ponieważ grzyby różnych gatunków rodzą się w różnych lasach naszej planety i to samo może zdarzyć się z rasą ludzką.
Monogeneza rodzi rasizm: rasizm opiera się na przekonaniu, że w naturze istnieją rasy wyższe, godne ujarzmiania innych ras uważanych za gorsze, podczas gdy biała rasa uważa się za rasę pierwotną. Ale czy Europejczycy, którzy wierzyli w biblijny monogenizm, mogli tak naprawdę zidentyfikować ludy niższe i wyższe skoro cała ludzkość była córką tych samych rodziców? Nie jest wolny od tego samego dylematu poligenizm, wspierający istnienie wielu progenitorów. XVIII-wieczni antropologowie zachęcali do identyfikowania wybranych ras, generowanych przez doskonałych i lepszych ludzi, oraz ras niższych, skażonych, generowanych przez złe jednostki, takie jak znany nam Kain, bratobójca. Poligenizm również może uzasadniać konieczność ujarzmiania i „edukowania” przez białego człowieka ras gorszych, a przede wszystkim segregowania ich, tak aby ich zepsuta krew nie zarażała czystości białej linii. Niestety, jak to często bywa w historii, najbardziej tolerancyjnych i umiarkowanych głosów w tej dziedzinie nie słuchano, a Europa postanowiła dokonać ludobójstwa i prześladowań w imię absurdalnych roszczeń wyższości.



LILITH
CIERŃ MIĘDZY ŻEBRAMI ADAMA

Lilith nie została stworzona z żebra Adama, ale tak jak on - z prochu; czuła się z nim równa i dlatego, zgodnie z historią Yalqut Reubeni, nie zgodziła się być mu uległa (w opowieści jest nawet odniesienie do stosunku seksualnego: nie podobała jej się klasyczna pozycja, też chciała być aktywna, ale Adamowi nie podobało się z kolei nieskrępowanie seksualnie Lilith; jest to błędny pogląd moralistyczny, ktòrego konsekwencją jest to, że mężczyzna poszukuje kochanek do uprawia nieokiełznanego seksu, podczas gdy jego żona musi być tylko "Madonną"). W ten sposób Lilith podjęła spontaniczną i wolną decyzję o opuszczeniu Raju. Ale skąd pochodzi ta mitologiczna postać?

Lilith to mezopotamska legenda, którą Żydzi przejęli, kiedy zostali deportowani do Babilonu. Pochodzenie legendy, która przedstawia Lilith jako pierwszą kobietę, znajduje się w rabinicznej interpretacji Księgi Rodzaju, ale nie jest zapisane w Biblii. Jedyna wzmianka w Biblii o takim stworzeniu pojawia się w Księdze Izajasza 34,14: „Zdziczałe psy spotkają się z hienami i kozy będą się przywoływać wzajemnie; co więcej, tam Lilit przycupnie i znajdzie sobie zacisze na odpoczynek." Ale w języku hebrajskim termin Lilith to לילית i jest równy dźwiękowi słowa ליל, laila, 'noc' i dlatego w wielu Bibliach tłumaczą to jako "nocne stworzenie" lub "sowę". 
Historia Lilith jest opowiedziana w wielu tekstach rabinicznych. Najstarszy to Poemat Gilgamesza, Tablica XII, akadyjski epicki opis wierszy sumeryjskich z 2100 rpne. Od Sumerów przeszedł następnie do Babilończyków i Lilith stała się zbuntowanym Demonem: jest czasami uważana za boginię ciemności lub złego demona, Lilu. Słowo lil pojawia się w nazwach tej rodziny demonów, w ktòrej oznacza „wiatr”, „powietrze” lub „ducha”.
Żydowski Zohar mówi, że Adam miał siostrę Inannę, która jest tym samym co sumeryjska bogini Isztar, królowa podziemi. Bóg sprawił, że Ewa zastąpiła Lilith, ale mówi się, że Adam pozostaje na zawsze zakochany w Lilith i w jej pewności siebie, buncie, niezależności i sile (jest to psychiczny pociąg, który mężczyźni odczuwają do kochanek, prostytutek, kobiet zakazanych, kobiet, które dotykają ich zwierzęcego instynktu bez ingerencji w godność duszy).


STAŃMY SIĘ JAK DZIECI ALE NIE BĄDŹMY DZIECINNI

Chrystus ostrzegał, że jeśli nie staniemy się jak dzieci, nie wejdziemy do królestwa niebieskiego. Stan psychiczny, do którego się odnosił, to zdolność, ktòrą posiadają tylko dzieci: doświadczanie chwili obecnej, ich całkowite zaufanie, ich niewinność, ich zdolność do uchwycenia sensu (a nie racjonalnego znaczenia) symbolu. Poetom, artystom, marzycielom nietrudno ujrzeć wieczność w kwiatku, także oni mają duszę dziecka i to samo dotyczy zakochanych i szaleńcòw. Racjonalizm poniża, pogardza i obala baśnie i mity, ale - jak głosi powszechne powiedzenie - „Kantyzm i pragmatyzm mają czyste ręce, ponieważ je sobie odcięły.” Nie jesteśmy nawoływani do tego, by stać się dziecinni i łatwowierni, ale do zdobycia zdrowej zdolności do uchwycenia w micie istoty wiecznej prawdy.
Powròt do ponownego czytania i analizowania historii Adama i Ewy przenosi nas do świata marzeń, prehistorii psychicznej, nawet ryzykownej jak zobaczymy wkrótce, ale niezbędnej do ucieczki z tego ogrodu, który stałby się w przeciwnym razie wyimaginowaną pułapką. Dlaczego?
... Eden jest jak życie wirtualne, jest iluzją, rzeczywistość jest na zewnątrz, poza murami Raju: jest tam więcej przestrzeni, prawdziwa konfrontacja. Świetnie oddał tę myśl Jung w swojej książce „Człowiek i jego symbole”:
„Świat komunistyczny, trzeba mu to przyznać, ma wielki mit (który nazywamy złudzeniem, w próżnej nadziei, że nasz najwyższy osąd doprowadzi do jego zniknięcia). Jest to bardzo starożytny archetypowy sen o Złotym Wieku (lub Raju), w którym będzie mnóstwo wszystkiego dla wszystkich, wspaniałe, sprawiedliwe i mądre prawa regulujące funkcjonowanie pewnego rodzaju ogrodu dzieciństwa rodzaju ludzkiego. Ten potężny archetyp w infantylnej wersji wziął ich w posiadanie i nigdy nie zniknie ze świata na widok naszej wyższej cywilizacji. Wręcz przeciwnie, ciągnie się za nami od dzieciństwa, ponieważ cywilizacja zachodnia jest więźniem tej samej mitologii. Nieświadomie pielęgnujemy te same uprzedzenia, te same nadzieje, te same oczekiwania. Również my wierzymy w cywilizację dobrobytu, w powszechny pokój, w równość ludzi, w wieczne prawa człowieka, w sprawiedliwość, w prawdę i (ale nie mówmy tego zbyt głośno) w Królestwo Boże na ziemi.”

RAJSKIE POSZUKIWANIA

Zwróćmy uwagę na drobny szczegòł: już w chwili, gdy przychodzimy na świat, nasi rodzice najprawdopodobniej urządzili nam pokój na kształt raju dla naszego dzieciństwa. Tak samo zachowujemy się w marzeniach o naszym własnym domu: chcielibyśmy, aby stanął w spokojnym miejscu, blisko morza lub przynajmniej miał własny basen, ogròd, jakieś zwierzęta i tak dalej. Kiedy jedziemy na wakacje, staramy się, by miejsce było wymarzone, tak zwany "raj na ziemi" z naszego punktu widzenia i wreszcie, jeśli znajdziemy partnera, mamy nadzieję, że sprawi, iż poczujemy się jak w niebie: jakiś "Adam" lub jakaś "Ewa" mają sprawić, że zapomnimy o istnieniu innych żywych istot na ziemi. Raj jest odbiciem naszego dzieciństwa, a także naszej fuzji wewnątrzmacicznej. Jeśli uważnie przeczytamy ten fragment biblijny, zdamy sobie sprawę, że zawiera on ciągłe odniesienia do zaczarowanego i iluzorycznego świata dzieciństwa. Czujemy się chronieni, bezpieczni, zwierzęta są naszymi przyjaciółmi, każda potrzeba jest zaspokojona. Istnieje zatem niewinność i przejrzystość, dlatego nie ma chorób ani złośliwości i dlatego możemy być nadzy oraz możemy żyć w bezpośrednim kontakcie z naturą. Czujemy się akceptowani, nie jesteśmy krytykowani, nie istnieje wstyd. Bóg w Edenie jest troskliwy, ciężko pracował, aby zapewnić wszystko temu nieskończenie-gwiazdkowemu kurortowi. Jak każde dziecko, które czuje się w centrum uwagi i ktòremu służą wszyscy, czujemy się jak bogowie w tym boskim stanie rzeczy. Ale, jak powiedział wcześniej Jung, ten stan może stać się fiksacją psychiczną, złudzeniem, fałszywym celem, jeśli nie zajmiemy się trzema prostymi rzeczami, które również są w ogrodzie, a do których, zajęci własną przyjemnością, euforią i szczęściem nie przywiązujemy odpowiedniej wagi:
1. O ogród należy dbać i w nim pracować: „Pan Bóg wziął zatem człowieka i umieścił go w ogrodzie Eden, aby uprawiał go i doglądał” (Rdz 2,15). Gryzie się to z naszą chęcią do zabawy, nie lubimy pracować i jeśli mamy się relaksować w tym naszym raju, nie możemy zawracać sobie głowy doglądaniem. Mamy inny pomysł: jeśli mamy mieć raj, to powiniśmy mieć też służących i ogrodników. Lubimy szczęście, ale nie robimy nic w celu jego stworzenia. Lubimy życie duchowe, ale nie medytujemy. Nie troszczymy się zbytnio o głowę, aby dać jej kulturę, ani o serce, by zakorzenić w nim wartości, a przecież jasne jest, że są to nasze wewnętrzne ogrody. Lubimy wspólne, wierne i namiętne współżycie w parze, ale często zaniedbujemy naszego partnera i pozwalamy, by to ta druga strona sama dbała, pracowała i strzegła ogniska domowego, przyjmując za pewnik, że jest nam to winna, że musi nas kochać, musi być wierna ... ale czy vice versa? Czy kultywujemy naszego towarzysza, troszczymy się o niego, dbamy o jego potrzeby jak o własne?
2. Istnieje prawo, zakaz, który stanie się największym dogmatycznym nieporozumieniem historii chrześcijaństwa: „(...) z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść (...)” (Rdz. 2,17). Czytając uważnie dowiemy się w kolejnych rozważaniach, że Adam i Ewa nie tylko nigdy nie wzięli owocu z tego zakazanego drzewa, ale nawet sam Bóg się pogubił, a wszyscy troje zostali oszukani przez Węża.
3. Zło istnieje i jest częścią Raju: w ogrodzie był także Wąż! Dlaczego? Dlaczego troskliwy Bóg nie ostrzegł swoich dzieci przed zbliżającym się niebezpieczeństwem: przed jego obecnością, przed ryzykiem takiego spotkania? Jacy rodzice milczą i nie informują dzieci o śmiercionośnej pułapce?

Wrócimy do każdego punktu w odpowiednim czasie poprzez analizę biblijnej historii, ponieważ są to pytania egzystencjalne i zasługują na konkretną odpowiedź.


DRUGA TWARZ BOGA STWÓRCY

W Biblii istnieją 2 historie o stworzeniu świata i niezmiernie się od siebie różnią. W pierwszym opowiadaniu (Rdz. 1-2,4) struktura tekstu jest bardzo literacka, artystyczna, formą przypomina liturgię ("Wtedy Bóg rzekł ... niechaj się stanie; A potem Bóg rzekł ... niechaj powstanie;  itd.). Wydaje się sprawnie wyhaftowaną litanią, prawie poetycką, a zatem skomplikowaną, intelektualną, wyrafinowaną, o bardziej wymagającej moralności. Nazywa się ją źródłem Elohisty. Drugie opowiadanie (Rdz. 2,4-25 i rozdział 3) to opowieść ludowa, prawie baśniowa, historyjka dydaktyczna. Jej styl jest prosty i bezpośredni, żywy, kolorowy, pełen niemal sennych obrazów, a zatem archetypiczny i symboliczny, bardzo bliski światu psychoanalizy i jest znany jako źródło Yahwistów. 
Bóg z pierwszej opowieści jest jednak odległym Bogiem, biurokratycznym, wygląda jak polityk, ktòry powiedział i wszystko się wypełniło, jest Bogiem nakazu. Bóg z drugiej opowieści nie nakazuje, ale sam tworzy, sam czyni świat, zabiera się do pracy, działa, jest praktyczny, a nie teoretyczny jak Bóg z pierwszej opowieści. Podczas gdy Bóg z pierwszej opowieści jest nazywany swoim Boskim tytułem (Bogiem), drugi nazywany jest swoim imieniem (Jahwe), co zapewnia bardziej osobisty kontakt ze stworzeniem, kontakt pozbawiony biurokracji i mediacji. Bóg z pierwszej opowieści jest niewidzialny, "religijny" czyli polityczny, podczas gdy ten drugi jest wśród nas, jest świecki. Pierwszy jest bardzo królewski, a zatem autorytarny, rządzi; drugi jest autorytatywny, odczuwający ze stworzeniem. Pierwszy budzi lęk, a drugi budzi zaufanie i pewność siebie. Uważny lektor nie może nie uchwycić tej różnicy między Bogiem elit religijnych, potężnych, bogatych, intelektualnych a Bogiem ubogich, ludu, Bogiem z "babcinych" opowieści. Pierwszy to Bóg-boss, szef; drugi to przywódca, leader, przyjaciel. 
Pierwsza opowieść zaczyna się w sposób statyczny: „Na początku Bòg stworzył...”, natomiast druga jest dynamiczna: „Gdy Pan Bòg uczynił...”. Pierwsza opowieść mówi więc, że Bóg „stworzył”, natomiast druga mówi, że Bóg „zrobił”, czyli pierwszy tworzy z niczego, jak magik, jednym słowem, drugi czyni własnymi rękami, pracuje przy stworzeniu. Krótko mówiąc, pierwszy to boski Bóg, drugi to bardzo ludzki Bóg. Cudowny szczegół: pierwszy Bóg najpierw tworzy niebo, a potem ziemię (pierwszy jest jego dom), a drugi najpierw tworzy ziemię, a potem niebo (bardziej altruistycznie). Yahwista przedstawia nam perspektywę zupełnie innego Boga, o prawdziwie cudownej wrażliwości, Boga, który idzie nawet na kompromis, popełnia błędy, żałuje, jest oszukiwany. Wszystkie te argumenty przemawiają za prawdziwością tego drugiego Boga, bardziej prawdziwego, bardziej naturalnego, mniej wyidealizowanego, mniej wyobrażonego i abstrakcyjnego, takiego, jakiego pòźniej starał się nam przybliżyć Chrystus.


BÓG RZEŹBIARZ

W laickiej wersji Genesis Bóg wykonuje różne zawody. Nie jest "politykiem", który z pulpitu mówi lub rozkazuje, nie stwarza w sposób taumaturgiczny słowem. Ten Bóg samodzielnie robi, czyni, działa, pracuje. Najpierw jest rolnikiem, tworzy ogròd, dotyka twardej ziemi. Ale ziemia jest sucha, opuszczona, nic na niej nie rośnie. Woda, dobrze wiadomo, jest symbolem życia, ale - jak precyzuje tekst - „nie było jeszcze żadnego krzewu polnego na ziemi ani żadna trawa polna jeszcze nie wzeszła - bo Pan Bòg nie zsyłał deszczu na ziemię i nie było człowieka, ktòry by uprawiał ziemię (...) ” (Rdz. 2,5): ziemia bez wody jest sterylna, to znaczy człowiek bez Boga nie jest boski, nie jest transcendentny. Właśnie wtedy Bóg staje się rzeźbiarzem: „(...) wtedy Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi (...)” (Rdz. 2,7). Uważajmy na ten szczegòł: Biblia nie mówi o ziemi, ale o prochu ziemi, ponieważ pył jest symbolem NICOŚCI, nicość jest naszą materialną esencją, podobnie jak PUSTKA jest esencją Boga. Bóg, który "lepi", to Bóg, który "brudzi" sobie ręce swym stworzeniem, dotyka go, który zostawia na nas swoje ślady, swoją siłę i pieszczoty. Ale jak można modelować pył? Opowieść jest prawdziwym haftem literackim, wygląda jak odliczanie wstecz:
4 razy jest mowa o ziemi
3 razy jest mowa o suchej ziemi
dwukrotnie wspomniane są nieuprawne pola
1 raz jest mowa o pyle ziemi
0 deszczu ...
W tym momencie Bóg tchnieniem tworzy człowieka: „(...) i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą.” (Rdz 2,7). Do tego oddechu (duch, dusza, płomień, ogień, energia) powrócimy; teraz pozostajemy przy fakcie, że to stworzenie znajduje się w centrum stworzenia: „A zasadziwszy ogród w Eden na wschodzie, Pan Bòg umieścił tam człowieka, ktòrego ulepił." (Rdz. 2, 8). Podczas gdy pierwsza opowieść stawia człowieka na szczycie ostatniego dnia stworzenia, druga, laicka, stawia go w centrum już od pierwszego dnia jako pierwsze stworzenie - dopiero po stworzeniu człowieka ziemia nabiera sensu i zaczyna rodzić: „Na rozkaz Pana Boga wyrosły z gleby wszelkie drzewa miłe z wyglądu i smaczny owoc rodzące (...)” (Rdz. 2, 9). Jezus w Ewangelii był jeszcze bardziej intymny: dodawał do prochu swoją ślinę.


Święte drzewo

Opowieść toczy się dalej: „Na rozkaz Pana Boga wyrosły z gleby wszelkie drzewa miłe z wyglądu i smaczny owoc rodzące oraz drzewo życia w środku tego ogrodu i drzewo poznania dobra i zła.” (Rdz. 2,9) Zatem dwa były drzewa. Zwróćmy uwagę na szczegół o najwyższym znaczeniu: ktòre drzewo było pośrodku ogrodu? Drzewo życia. Z ktòrego drzewa owoc zjedli Adam i Ewa? Zapewne wszyscy odpowiedzą, że  z drzewa poznania dobra i zła ... Zła odpowiedź i wielki problem: najbardziej absurdalny, szalony, mistrzowski, ogromny, dogmatyczny i doktrynalny błąd teologiczny całego chrześcijaństwa. Zapraszam do uważnego odczytania rozdziału 3-go Księgi Rodzaju. Odkryjecie zapewne, że Ewa mówiła o drzewie w środku ogrodu, czyli o drzewie życia. Wyjaśnimy to ogromne nieporozumienie, a tymczasem ...
... drzewo życia jest powtarzającym się elementem różnych religii, mitologii i filozofii. Czasami jest zwane drzewem świętym. Dąb celtycki jest takim świętym drzewem, oznacza „drzwi”, a zatem portal, który daje dostęp do innych wymiarów. Na północy znane jest święte drzewo Yggdrasil ze skręconym z korzeniami kosmicznym wężem Níðhöggr.
Ciekawostka: każdy wie, że nordycki system wróżbiarstwa składa się z Run, 24 symboli wygrawerowanych na kosteczkach, patykach, kamieniach itp. ... Jak wiemy, runy to litery świętego alfabetu. Uważa się, że runy zostały znalezione w pobliżu Yggdrasil przez Odyna lub stworzone przez Nornów. Wielu z nas zapewne wie, że także kultura hebrajska posiada święty alfabet złożony z 22 liter, które odpowiadają 22 ścieżkom kosmicznego lub kabalistycznego drzewa. A ile jest arkanów Tarota? 22 arkana i za ich pomocą kabaliści odczytują stan duszy ludzkiej.
Drzewo życia łączy ziemię ze światem podziemnym, a jego korona z niebem, ale jest również symbolem połączenia ze wszystkimi ludzkimi potomkami (drzewo genealogiczne). Drzewo jest symbolem narodzin, wzrostu, siły i nieśmiertelności dającej swe owoce.


ODDECH ​​ŻYCIA

 „(...) wtedy Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą” (Rdz. 2,7).
Proch jest najcieńszą, najbardziej rozpyloną częścią ziemi, najbardziej niespójną i efemeryczną. Dmuchać w nią to praktycznie ją rozproszyć. Tymże dmuchnięciem (jak w dmuchnięciu dziecka trzymającego w rączce dmuchawiec, z radością i nadzieją, że życzenie się spełni) Bóg wprowadza duszę w człowieka. Ale czym jest ten powiew życia? Jest to część symbolicznego opisu starożytnej koncepcji semickiej, wedle której człowiek składa się z 3 elementów:
1. Ciało (basar)
2. Osobowość lub charakter (nefesh)
3. Podstawowa, witalna zasada (ruah)
Zwróćmy uwagę na różnicę: dla Semitów człowiek JEST ciałem, charakterem i żywym duchem, podczas gdy dla Greków (pod wpływem Platona) człowiek MA ciało, MA charakter, MA duszę, jakby te rzeczy zostały dodane do jego prawdziwej natury (akcesoria?), jakby te rzeczy były czymś, czego się w zasadzie nie ma.
Grecy przywiązywali większą wagę do idei, że dusza jest czymś, co mamy, a nie czymś, czym jesteśmy, więc jej nie czujemy, ale nad nią rozumujemy, myślimy lub analizujemy. Tego typu podejście prowadzi do podziału na mówienie i działanie, teorię i praktykę, myślenie i odczuwanie, klasyczny dualizm platoński, podczas gdy rzeczywistość, nawet jeśli jest podwójna, nie jest odrębna, ale zjednoczona, nigdy nie podzielona. Zatrzymamy się na chwilę dokładnie nad terminem Ruah = zasada życia, tchnienie życia, które Bóg włożył w nozdrza Adama.


Ruàh to słowo, które odpowiada greckiej pneumie. Dla Żyda ruah jest „powietrzem w ruchu”, to znaczy cechą, która ożywia nas, sprawia, że ​​żyjemy, sprawia, że ​​czujemy, kochamy, pragniemy, to nasze impulsy, marzenia, myśli w działaniu, nie mają nic wspòlnego z czymś materialnym. Ponadto w j. hebrajskim "ruàh" jest rzeczownikiem żeńskim, więc kiedy mówimy, że Bóg stwarza za pomocą ducha, wskazujemy na łono, na macicę, więc na kobiecą część, Yin, pasywną, podczas gdy Słowo (logos, czasownik) jest męski, Yang, aktywny. Wskazuje to na podwójną tożsamość Stwórcy:
Ojca Stworzenia i Matkę Natury.
Gdyby wiernie przetłumaczono Ruah na rodzaj żeński, ktòrym jest w języku hebrajskim, Trójca byłaby zrozumiała: Ojciec, Matka i Syn. Zamiast tego przetłumaczono Ruah na rodzaj męski: Duch Święty tworzy wszechmęską trójcę i piękno jedności w dualności zostaje utracone.
Pneuma natomiast przypomina tylko powietrze, które nas wypełnia (pomyślmy o oponie: dopóki opona jest pełna, obraca się, gdy zostanie przebita, opróżnia się, nie ma powietrza ani duszy, umiera). Faktycznie, gdy człowiek umiera, przestaje oddychać, stąd wielu symbolicznie utożsamia duszę z powietrzem, oddechem. Ale jest coś więcej: ostatnią rzeczą, którą tracimy w wyniku śmierci, jest oddech, ale jest to również pierwsza rzecz, którą dostajemy, gdy się rodzimy, noworodek natychmiast oddycha, więc jest niezależny od matki. To jest to, co daje nam Bóg, ale co znaczy ten oddech? Oznacza autonomię. Rodzimy się wolni, niezależni, rodzimy się twórcami własnego życia, ale jesteśmy zależni od tej niezależności. Jest to boski dar, za który należy być wdzięcznym, a zatem wiernym.
Wielu w miejscu oddechu życia lub życiodajnego podmuchu mòwi o „samoświadomości” lub „zdolności poznawczej i wolicjonalnej”, czyli duszy lub duchu, który ożywia ciało. Przypomnijmy inne biblijne wydarzenie:
„Kiedy nadszeł wreszcie dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy na tym samym miejscu. Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wichru, i napełnił cały dom, w ktòrym przebywali. Ukazały im się języki jakby z ognia, które się rozdzieliły i na każdym z nich spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić językami, tak jak im Duch pozwalał mòwić.” (Dzieje Apostolskie; 2,1-4).
Oto kolejny powiew życia, który wszystkich łączy, jest boską inspiracją, podczas gdy mówienie w różnych językach ze zrozumieniem było ludzką aspiracją Babilonu.
Bóg więc rozdmuchuje proch, jesteśmy istotami rozproszonymi...  W Księdze Izajasza (2,22) znajdujemy słowo „nesham” tłumaczone jako „ludzką słabość” ("ktòry ledwie dech ma w nozdrzach") - chociaż jest to boska cecha, właśnie ona czyni nas wrażliwymi. W Księdze Przysłów „Lampą Pańską jest duch czowieka (...)” (Pw; 20,27). Pod słowem "lampa" wyczuwamy także światło, czyli Energię.


OGRÓD, CZYLI EDEN

Eden to miejsce, w którym ziemski Raj został zasadzony w biblijnej Księdze Rodzaju. W języku perskim oznacza „suchy i opuszczony step”, więc posiadanie zielonego ogrodu z wodą, cieniem i egzotycznymi zwierzętami pośrodku pustyni było jak posiadanie pieniędzy wśrod ubogich, było kontrastem, potężnym obrazem. Edenem par excellence w starożytnym świecie były wiszące ogrody Babilonu, rajski obraz z Bliskiego Wschodu. Wyobraźmy sobie rodziców, którzy przygotowują pokój dla noworodka: meble, oświetlenie, kolorowe ściany, zabawki itp. ... w ten sposób objawia się Bóg, który przygotowuje ogród, aby umieścić w nim człowieka: „O Panie, czym jest człowiek, że masz o nim pieczę, czym syn człowieczy, że Ty o nim myślisz? ”(Ps-144;3).
W alegoryczny sposób możemy powiedzieć, że Eden jest pustynią naszego materialnego, cielesnego wymiaru, podczas gdy nasza dusza jest tym zakątkiem w nas zasadzonym, gdzie ma miejsce spotkanie z Odwiecznym. Raj jest niczym innym jak Bogiem, który w nas mieszka. Ogròd (giardino) to słowo, które wywodzi się z korzenia indo-germańskiego: Gart lub Hart (skąd angielskie serce = Heart). Oznacza „obramowanie”, „otaczanie". Jego urok polega na tym, że w małym miejscu można umieścić miniaturowe kompendium całości przyrody: woda jak morze, drzewa jak lasy, kwiaty jak łąki, owoce jak pola itp. W rzeczywistości, od czasów starożytnych, posiadanie ogrodu było przywilejem szlachetnych faraonów i bogatych sułtanów. Na archetypowym i symbolicznym poziomie ogród wskazuje na nasze serce, w którym, jeśli jest ono odpowiednio uprawiane i dojrzałe, istnieje kompendium natury duchowej: pokój i szczęście. Oczywiste jest zatem, że w tym ogrodzie jest drzewo życia, wiedzy, świadomości, ale także zła, jeśli zostanie ono zniszczone. Ogród w sensie świętym zyskuje zatem wygląd Raju: w islamskim ogrodzie interpretowana jest starożytna symbolika czterech żywiołów: ognia, powietrza, wody i ziemi; w Księdze Rodzaju Biblia wspomina o ogrodzie podzielonym na cztery rozgałęzienia; w buddyjskiej ikonografii przedstawiane są rzeki rozgałęziające się na cztery części, a symbolizujące płodność i wieczność. Biblia zawiera wiele cytatòw,  ale jeden w szczególności podkreśla blask tego ogrodu: „Mieszkałeś w Edenie, ogrodzie Bożym: okrywały cię wszelkiego rodzaju szlachetne kamienie (...), przygotowane w dniu twego stworzenia.” (Ez-28,13)


WSCHòD

Słowo "wschód" ma swòj symbol: wschodzące słońce, patrzenie w kierunku światła, poszukiwanie wiedzy, narodziny świtu każdego dnia nowego życia. Słowo orientacja (oriente = wschòd) oznacza po prostu znajdowanie znaczenia, posiadanie jasnych pomysłów, uporządkowanych uczuć. Gdzie znajdował się Ogród Edenu?
„A zasadziwszy ogród w Edenie na wschodzie, Pan Bòg umieścił tam człowieka, którego ulepił” (Rdz. 2,8).
Aby dobrze zrozumieć obraz tego Wschodu i tego Ogrodu, musimy ustalić pewne rzeczy: Księga Rodzaju według znalezionych rękopisów jest dziełem nieznanych autorów, spisanym w oparciu o wcześniejsze tradycje ustne i pisemne w VI-V wieku przed narodzeniem Chrystusa w Judei, podczas gdy wyzwolenie Żydów z Egiptu nastąpiło około 1800-1700 przed narodzeniem Chrystusa. Oznacza to, że Księga Rodzaju jest opracowaniem powstałym po doświadczeniu wyzwolenia, czyli najpierw nastąpiło doświadczenie, a następnie wyjaśnienie, co się stało, a nie na odwrót. Nie istniała wòwczas mentalność dziennikarska, nie spisywano wydarzeń krok po kroku, jak się pojawiały, a nasza błędna wizja i interpretacja prowadzi do utraty z oczu istoty przesłania: kraina Kanaanu jest na wschòd od  Egiptu i Bóg zasadził tam ogród w krainie pełnej owoców: „Na rozkaz Pana Boga wyrosły z gleby wszelkie drzewa miłe z wyglądu i smaczny owoc rodzące oraz drzewo życia w środku tego ogrodu i drzewo poznania dobra i zła.”(Rdz. 2,9).
I tu stajemy przed zagadką: istnieją dwa fatalne i zakazane drzewa. Wszystko świeci pięknem w tym ogrodzie, ale istnieje pewne "ale" ... prawo, zakaz - jeśli istnieje umowa i sojusz, Bóg Miłości daje, ale także wymaga Lojalności.


WSTĘPOWANIE I ZSTĘPOWANIE

Opowieść o ogrodzie Edenu jest bardzo precyzyjnie, strukturalnie i zrozumiale opracowanym "haftem", jak pokazuje nam rysunek graficzny. U podstawy Bóg jest samotny, Absolutny, bez Stworzenia. Ale to, co absolutne, potrzebuje tego, co relatywne, aby zaistnieć - tak jak Stwórca, ktòry nie byłby Stwórcą bez swego Stworzenia, a Bóg nie byłby Bogiem bez tych, którzy by Go czcili.
Na szczycie Stworzenia jest natmiast Człowiek, ale bez Boga jest analogicznie sam, jest Niczym.
Z jednej strony Bóg sadzi ogród, ale ostatecznie go zamyka.
Umieszcza człowieka w ogrodzie, a następnie go z ogrodu wydala.
Najpierw jego zakaz dotyczy drzewa poznania, a w następnej chwili drzewa życia.
Stworzył nagą kobietę, ktòra po upadku jest ubrana.
Po grzechu jest poczucie winy.
Mamy tu 12 etapów, jak 12 prac Herkulesa w sensie mitologicznym; jest to cykl psychiczny, który wszyscy, prędzej czy później, przeżywamy, wzloty i upadki, wewnętrzne narodziny i śmierć. Połowa 12-stu to 6 i jak widać na wykresie, kiedy człowiek po grzechu pozostaje sam na sam ze sobą, wierzy, że jest u szczytu, ale tak naprawdę jest w całkowitej pustce i gotòw do zejścia.

CZTERY RZEKI RAJU

Ale co jest u korzeni, co kryje się pod tym rajskim ogrodem? Woda, element występujący we wszystkich tradycjach, teogoniach i kulturach takich jak początek, macica, źródło, pochodzenie. Ta woda tryska z centrum, z drzewa życia - pamiętamy, że gdy znajdowaliśmy się w macicy, byliśmy również w wodzie, w płynie owodniowym ...
„Z Edenu zaś wypływała rzeka, aby nawadniać òw ogród, i stamtąd się rozdzielała, dając początek czterem rzekom.” (Rdz. 2;10). 
Liczba jest symboliczna, 4 oznacza kosmiczną całość, ponieważ 4 odpowiada czterem stronom świata (północy, południu, wschodowi, zachodowi), czterem porom roku (zimie, wiośnie, latu, jesieni), czterem głównym grupom wiatròw (stałym, sezonowym, lokalnym, pustynnym), czterem fazom księżyca (nowiowi, pełni, fazie rosnącej i zanikającej), czterem elementom (wodzie, ogniowi, ziemi, powietrzu) i czterem ich cechom (mokrości, suchości, gorącu, zimnu); 4 to ròwnież nasze temperamenty (choleryk, flegmatyk, sangwinik, melancholik). Nazwy tych 4 rzek brzmiały następująco: Piszon, Gichon, Tygrys i Eufrat. Pierwsze dwie rzeki nie są rozpoznawalne "geograficznie" z nazwy, ale wiemy, że w starożytnym świecie istniały 4 majestatyczne rzeki: Ganges, Nil, Tygrys i Eufrat. Od pierwszej rzeki rozchodzą się bogactwa, od drugiej płodność, którą daje ona ziemi, trzecia oznacza prędkość, a czwarta, przepływająca przez Babilon, była znakiem wolności, wielką rzeką.
Kabaliści widzieli w tym symbolizmie rzek i imieniu Adama znaczenie całości kosmosu:

ADAM
A - Alfa - Anatolè = Wschód
D - Delta - Dysis = Zachód
A - Alfa - Arktos = Północ
M - Mu - Mesembria = Południe

PIELGRZYMI ABSOLUTU

Raj, który został nam przekazany, to niebiańskie, idealne miejsce, pełne wszelkiej łaski, w którym będziemy mieli wszystko to, czego nam odmówiono, bez bólu i cierpienia. Raj oferowany muzułmanom (mężczyznom) to prawdziwa orgia: będą niezwykle obdarzeni przez naturę, z penisami zawsze we wzwodzie, żona będzie zawsze powracać dziewicą, ale i tak będzie miał do dyspozycji 72 dodatkowych dziewic o piersiach „opuchniętych” i „kształtnych jak gruszka”. Kobiety zaś będą miały tylko jednego mężczyznę, ale zdolnego je zadowolić. Obie formy Raju tak naprawdę wydają mi się miejscami, gdzie planujemy pozbyć się wszystkich naszych ziemskich  rozczarowań i frustracji.
Biblia jest bardzo jasna; wielka szkoda, że nie wyjaśniono nam jej ròwnież jasno... Po pierwsze Raj jest ziemski, a nie niebieski, jest ogrodem, który Bóg zasadził tutaj, na Ziemi. Stary Testament mòwi, że nie jesteśmy stworzeni do życia w tym Ogrodzie, zostaliśmy ukształtowani z ziemi, nie jesteśmy aniołami i do ziemi powrócimy. Jasno mòwi opowieść biblijna: „Dlatego Pan Bóg wydalił go z ogrodu Edenu, aby uprawiał tę ziemię, z ktòrej został wzięty.”(Rdz. 3; 23). Byliśmy w Edenie jedynie gośćmi, obcymi. Jesteśmy pielgrzymami Absolutu, żebrakami Wieczności. Budujemy te "raje", ponieważ nie chcemy wracać do naszych początków: prochu i nicości.

Tekst hebrajski jest o wiele bardziej precyzyjny:
„Pan Bóg porwał (wziął - wydanie polskie) człowieka i umieścił go w ogrodzie Eden” (Rdz. 2;15). Czasownikiem użytym w języku hebrajskim jest „PORWANIE”... Co to moż oznaczać?
Porwanie oznacza zabranie kogoś i umieszczenie go w miejscu, które nie jest jego, dlatego człowiek w ogrodzie został sekwestrowany, odizolowany, ukryty. Jesteśmy ludźmi, nie jesteśmy aniołami, nasza natura jest fizyczna, a nie niebieska, więc eteryczny i niebiański raj nie należy do nas, będziemy tam uwięzieni. Ale mając w sobie część materialną (Eden, sucha gleba), mamy w naszym wnętrzu ogród (Duch, dusza). Generalnie przejawiamy wielkie trudności, gdy usiłujemy wejść w naszą psychikę, w serce, w nieświadomość i często operacja ta wymaga "porwania". Często czujemy, że ktoś „porwał nam serce”, albo że coś „porywa nasze myśli”... Kiedy przeżywamy NIESTANDARDOWE doświadczenie na poziomie emocjonalnym lub racjonalnym, mówimy o „ekstazie”: ​​ex = poza, stare = bycie, bycie na zewnątrz - kiedy jesteśmy w ekstazie, jesteśmy jak porwani. Życie duchowe, wewnętrzne i psychiczne jest porwaniem, ​​wychodzi na zewnątrz (czyli W NAS), do innego wymiaru (Raju). Paradoksalnie, istnieje w nas wymiar, który jest portalem dla tego, co jest poza nami: szukamy absolutu, czyli tego, co jest już zakorzenione w nas. Jesteśmy wyspą na morzu egzystencji, ale boskość w nas jest jak jezioro: wyspa z wody w naszej materialności.
Nasza ojczyzna jest zawsze gdzie indziej, wygnanie jest naszą ojczyzną, jesteśmy pielgrzymami Absolutu.
Ale podczas gdy Adam został wydalony z Edenu, Ewa z Raju pochodzi: oznacza to, że mężczyzna i kobieta, choć jednakowi w naturze, pozostaną bardzo odmienni w psychice (o czym już wkròtce).

ADAM I EWA

Dwa imiona, które są legendą, według Biblii pierwszą ludzką historią miłosną, przodkami ludzkości. Jakie jest znaczenie tych imion?
W tekstach aramejskich i hebrajskich słowa Adam i Ewa nie są tak imionami jak alegorycznymi lub symbolicznymi personifikacjami. Kiedy czytamy, że „wtedy to Pan Bóg ulepił CZŁOWIEKA (Adama) z prochu ZIEMI (Ewy)” (Rdz. 2;7), powinniśmy napisać raczej: „Bóg ulepił ZIEMIANINA z prochu FUNDAMENTòW”. Teraz zastąpmy werset imionami: „Bóg ulepił Adama z prochu Ewy”. Tutaj zmienia się całe znaczenie: mężczyzna rodzi się z kobiety, a nie kobieta z żebra Adama, jak to zwykle się rozumie ...
Ewa po hebrajsku znaczy ŻYCIE (chavah), ale zanim otrzymała to imię, miała inne: Adama. Hebrajskie słowo Adam, „człowiek”, w rzeczywistości ma ten sam rdzeń, co hebrajskie słowo Adamà, „ziemia”, dlatego powinniśmy przetłumaczyć ten werset w następujący sposób: „Bóg ulepił ludzkość z ziemi”, Adam pochodzi z Adamy (Ish z Isza/ istota ludzka z ziemi).
We wszystkich językach istnieje to połączenie "męskiego" i "żeńskiego", na przykład:
Carlo - Carla
Mario - Maria
Silvio - Silvia
i w naszym języku ojczystym:
Bronisław - Bronisława
Władysław - Władysława
Zdzisław - Zdzisława
Franciszek - Franciszka
(w świecie zwierząt:
lew - lwica
tygrys - tygrysica
kot - kocica)
i:
Bòg - Bogini
diabeł - diablica
anioł - anielica

W języku hebrajskim jest powiedziane:
Ish (mężczyzna) - Ishah (kobieta);
oczywiście w wielu językach nie można tego przetłumaczyć na:
Adam - Adama
Ewo - Ewa,
ale to przypuszczenie wskazuje na istotny związek:
zarówno ze względu na pochodzenie, jak i cel, kobieta stanowi jedność z mężczyzną.
Jeśli natomiast myślimy o Bogu jako o naszym wewnętrznym wymiarze, który ma w sobie zatem wewnętrzną dwoistość natury, Adam reprezentuje nasz wymiar Yang, a Ewa wymiar Yin. Adam jest naszą logiką, Ewa naszym uczuciem; Adam to głowa, Ewa to serce; intuicja to Adam, instynkt to Ewa; Adam to intelekt, Ewa to wola; Adam to wiedza, Ewa to smak i zrozumienie; u Junga Adam męski (animus), Ewa kobieca (anima); Adam aktywny, Ewa pasywna; Adam społeczność, Ewa rodzina; Adam etyka, Ewa estetyka itd., itd.
Jednym słowem: Adam boski i Ewa - jego boskość.

ADAM I EWA

Starożytni używali języka złożonego z symboli, języka takiego jak bajki dla dzieci, ale w rzeczywistości jest on również ezoteryczny. Na czym on polega? Po prostu na podarowaniu kobiecie kwiatu (bez ustnych wyjaśnień), aby zrozumiała, że ​​ci się pdoba, że jej pragniesz, że jest dla ciebie zapachem, nektarem do ssania; jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że kwiat jest narządem płciowym roślin, poprzez kwiat oznajmiasz kobiecie: oddaję się tobie, czy chcesz mnie? Czym jest zatem Adam i Ewa? Jest mitem, jest kodem, prawdą zamkniętą w symbolach, archetypach.
Istnieje wiele drzwi, które otwierają się za pomocą tych dwóch imion. Otwórzmy tymczasem drzwi psychoanalityczne: Adam jest aktywną częścią naszego mózgu, lewą (Yang), podczas gdy Ewa jest pasywną częścią naszego mózgu, prawą (Yin). Nieprzypadkowo żydowscy mistycy określają mózg nazwą „mochin”, to znaczy „mózgami”, czyli więcej niż jednym. W terminologii Kabały jest to Chokhmà (Wiedza) i Binà (Inteligencja) i są to pierwsze dwa Sefiry, które można znaleźć w Drzewie Życia, u góry - po lewej i po prawej stronie.
Część Yin, prawa, to zdolność do tworzenia złożonych i wzniosłych pomysłów, zawarta w jednym błysku geniuszu, w małej intuicji. Jest to zdolność wychodząca poza logikę, zdolność, dla której symbol, mit, paradoks, zagadka, artystyczna i romantyczna strona danej sytuacji jest jak chleb powszedni (nazywam to Wsią, melodią piosenki).
Część Yang, lewa, stanowi zdolność uchwycenia błysku Yin Chokhmà (który w przeciwnym razie szybko pozostawiłby świadomość) oraz nadania jej kształtu i konkretności, wyjaśniając i analizując ją zgodnie z logicznymi pojęciami (nazywam to Miastem, tekstami piosenki).
Dzięki Binà objawienia Chokhmà są przyswajane przez intelekt, przekazywane i komunikowane, przekształcane w praktyczne i konkretne projekty. Binà to rozumowanie, język, dyscyplina i zmysł praktyczny.
U wielu osób nasi wewnętrzni Adam i Ewa są rozwiedzeni, nie zgadzają się ze sobą, ona rozmawia z wężem, a on o tym nie wie: albo zbyt szorstcy, albo zbyt słabi, albo aroganccy i pozbawieni uczuć, albo melancholijni i pozbawieni odwagi. Niektòrzy z nas mają za dużo charakteru Yang (męski, twardy), niektòrzy z nas mają za dużo charakteru Yin (kobiecy, kruchy). Ideałem byłoby, aby te dwie grupy dobrze się dogadywały: być silnym (Yang), ale wrażliwym mężczyzną i wiedzieć, jak płakać w razie potrzeby (Yin) lub być słodką, delikatną (Yin) kobietą, ale i zdecydowaną i przedsiębiorczą, gdy okoliczności zmuszają (Yang). Więc równowaga.
Przykład:
czasami pamiętamy tekst piosenki, ale nie melodię - bardziej aktywny mózg Yang;
czasami pamiętamy melodię, ale tekst nie przychodzi nam do głowy - bardziej aktywny mózg Yin w akcji;
w pierwszym przypadku pierwsze skrzypce gra logika, w drugim wrażliwość.
Arkana (dla tych, którzy używają Tarota) pomagają nam osiągnąć tę równowagę: może nasz Mag jest tylko bystry, analityczny i racjonalny (zbyt Yang) i tęskni za byciem trochę Głupcem, beztroskim, wrażliwym, poszukiwaczem przygód, marzycielem ... itd. .... Ale aby pogodzić Adama i Ewę w nas, trzeba przejść trzecią drogę, trzeci mózg, który godzi przeciwne strony; w Kabale jest to centralna kolumna: Świadomość, zwana Da'at, jednocząca Wiedza (w Drzewie Życia jest Niewidzialnym punktem w środkowej kolumnie), zdolna do jednoczenia myśli i emocji, serca i mózgu.

UTRZYMAĆ RAJSKOŚĆ RAJU

Kiedy myślimy o Raju, wyobrażamy sobie miejsce odpoczynku, nic do zrobienia, wszystko jest idealne, ktoś się będzie nami zajmował - luksusowe miejsce na wakacje, ale ale ... zamiast tego ... jednak ... biblijna relacja mówi co innego: „Pan Bòg wziął zatem człowieka i umieścił go w ogrodzie Eden (miejsce ogrodzone), aby uprawiał go i doglądał.” (Rdz. 2;15) Bardziej niż wybrańcem losu, człowiek wydaje się pracownikiem ogrodu, jak opiekuni w willach bogatych ludzi naszych współczesnych czasów. Bóg zachowuje się więc jak rodzic proszący syna o utrzymanie porządku w pokoju.
Ogród jest naszym wewnętrznym wymiarem, który należy zachować i pielęgnować, głębia ducha nigdy nie przychodzi sama, praca jest częścią bycia wspòłtwórcami, jak mawiał Chrystus: „Ojciec mój działa aż do tej chwili i ja działam.”(J. 5;17) Dlatego stworzenie nie jest czymś skończonym ani doskonałym, ale ma zostać ukończone i udoskonalone. Nie urodziliśmy się święci lub doskonali, przeciwnie, zawsze jesteśmy na drodze wzrostu i rozwoju. Ten aspekt dotyczy każdego wymiaru naszego życia: miłość nie rodzi się idealna, musi być kultywowana, strzeżona, podobnie wiedza, relacje międzyludzkie. Istnieje zatem idealna wizja stworzonego świata, którą należy poddać przewartościowaniu w ròwnie doskonały sposób. Gdyby człowiek został stworzony doskonałym, nie byłby w stanie wyjaśnić sobie łatwości z jaką poddaje się pierwszej lepszej pokusie, gdyby był doskonały, nie miałby nawet zasługi w swej doskonałości - ta koncepcja teologiczna jest złudzeniem bardzo dalekim od rzeczywistości. Doskonała rzecz jest też skończona, nie dotyczy jej transcendencja, dynamizm; wszystko byłoby skończone, wypełnione, ekstatyczne, a nie jest to częścią równowagi, dwoistości, którą charakteryzuje się esencja natury. Ogród jest zatem i zawsze będzie uprawiany i strzeżony, ponieważ w wieczności wszystko jest nieskończonym dynamizmem i transcendencją i w tym zakorzeniona jest radość, która nigdy się nie kończy. Raj złożony z idealnych ludzi byłby ponury: istne posągi na półkach, wszystko przewidywalne i oczywiste, śmiertelna nudna, a raczej ... prawdziwe piekło.
Istota ludzka jest syntezą między skończonością, która nas określa, a nieskończonością, która nas dręczy: Gdybyśmy byli tylko skończeni, jak kamienie, góry, woda, nie bylibyśmy w stanie sobie siebie wyobrazić (jeśli nieskończoność nie istnieje, jak możemy ją sobie wyobrazić? a jeśli ją sobie wyobrażamy, ale nią nie jesteśmy, to jesteśmy jej konsekwencją). Gdybyśmy zamiast tego byli nieskończeni, bylibyśmy Bogiem, ale nie rozpędzajmy się zanadto, bo właśnie za to człowiek zostanie wydalony z Edenu: „(...)niech teraz nie wyciągnie przypadkiem ręki, aby zerwać także z drzewa życia, zjeść go i żyć na wieki.” (Rdz. 3;22)
Jesteśmy NIESKOŃCZENI w SKOŃCZONOŚCI, ale kto żyje w grzechu, odczuwa, że jest SKOŃCZONY w NIESKOŃCZONOŚCI, czyli odczuwa przeciwnie.


PRZYKAZYWANIE WOLNEMU STWORZENIU

Wreszcie słyszymy głos tego Boga - po raz pierwszy, gdy zwraca się do człowieka, którego stworzył. Ale nie zwraca się do niego z pozdrowieniem czy powitaniem (Cześć, jak się masz? Czy lubisz ten ogród? Wyglądasz jak ja ... itp.). Jego pierwsze słowa są przykazaniem ... najpierw ostrzega (z tego drzewa możesz jeść), a potem przykazuje (z tego nie jedz), a na końcu grozi (w przeciwnym razie umrzesz): „A przy tym Pan Bòg dał człowiekowi taki rozkaz: "Z wszelkiego drzewa tego ogrodu możesz spożywać według upodobania; ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz.”"(Rdz. 2;16-17).
To smutne, że pierwszym śladem boskości w nas jest prawo, zakaz, nakaz moralny. Instynkt ten jest typowy dla mentalności politycznej i rządowej, ale jest deformujący i dewiacyjny w odniesieniu do życia wewnętrznego i duchowego jednostki, ponieważ natychmiast stajemy się obrazem Boga-policjanta, Boga-sędziego, Boga nieprzyjaznego, a nie Boga-ojca, nie Boga-miłości. W rzeczywistości jest to Bòg- przeszkoda, który od razu ogranicza i narzuca skończoność. Czy naprawdę więc ograniczenie następuje po grzechu? Nie, pojawia się już na samym starcie: polecenie jest już granicą. Ale zawsze jest jakieś ale … Przede wszystkim słowo „przykazanie” nie zostało wyjaśnione nam jak należy ...
Dylemat alla Sartre jest prosty: jeśli przestrzegam twojego przykazania, nie czuję się wolny, jeśli jestem wolny, dlaczego mi rozkazujesz? jeśli nie zastosuję się do twojego przykazania, potępisz mnie, ale dlaczego mnie potępisz, skoro urodziłem się wolny? Musimy zrozumieć, że dla mentalności prawnej, politycznej i faraońskiej słowo przykazywać (wł. co-mandare) jest mocą, władzą. Przykazywać (comandare) pochodzi od łacińskiego "mandare" (powierzyć). Z przedrostkiem "co-" oznacza położyć w kimś zaufanie, w rzeczywistości logiczniej byłoby tłumaczyć "comandare" (przykazywanie) na „polecam ci” i „ufam ci”, nie jest to zatem głos dyktatora, który nakłada rozkaz, ale przyjaciela, rodzica, który udziela rad nie dla swojej wygody, ale dla naszego własnego dobra; nie jest to polecenie kogoś, kto zmusza nas do zrobienia czegoś, czego sam nie chce lub nie robi - jest to prośba o to, byśmy działali tak, jak on sam. W ten sposób mielibyśmy inny obraz Boga, nie zimny ani daleki, ale przyjazny i bliski. To powiedziawszy, możemy przeanalizować dwa rajskie drzewa, czym są, co reprezentują lub symbolizują.



DRZEWO, RAMIONA WYCIĄGNIĘTE W STRONĘ NIEBA

Symbolika drzewa zawsze była bogata w znaczenia, moce, a nawet adorację i kult we wszystkich kulturach. Drzewo, poza swymi owocami, daje nam coś niezwykle ważnego dla naszego przetrwania: swą zdolność do wchłaniania dwutlenku węgla i uwalniania tlenu - drzewa są płucami ziemi. Drzewa są nieskończonym wysiłkiem ziemi w komunikacji z słuchającym niebem. Opowieść z Księgo Rodzaju opisuje jak: „Na rozkaz Pana Boga wyrosły z gleby wszelkie drzewa miłe z wyglądu i smaczny owoc rodzące oraz drzewo życia w środku tego ogrodu i drzewo poznania dobra i zła.” (Rdz. 2;9). Zatrzymamy się teraz nad analizą tego fatalnego, tajemniczego, irytującego, dwuznacznego i niebezpiecznego drzewa, zwanego drzewem poznania dobra i zła ...


DRZEWO ŻYCIA POZOSTAŁO W EDENIE

W biblijnej opowieści Księgi Rodzaju, po upadku w grzech, wydarzyło się co najmniej coś niezwykłego: Bóg deklaruje, że jest relacją, a zatem nie monoteizmem, lecz politeizmem, ponieważ mówi w liczbie mnogiej nie ze sobą, ale z drugim, z innością, z tym wymiarem, który pozwala nam na porównanie i identyfikację: „Oto człowiek stał się TAKI jak MY (...)” (Rdz. 3;22). Zdanie to jest niezwykle wymowne: człowiek staje się podobny do Boga w grzechu, więc Bóg oświadcza, że ​​jest w nim zło, to znaczy grzech - Adam i Ewa go poznali, popadli w dualizm nie mając zdolności do jego równoważenia, dlatego zostali wydaleni z Edenu: „(...) niechaj teraz nie wyciągnie ręki, aby zerwać owoc także z Drzewa Życia, zjeść go i żyć na wieki. Dlatego Pan Bòg wydalił go z ogrodu Eden (...)". (Rdz. 3;22-23) To życie lub siła życia jest drogą Ducha, którą utraciliśmy zanurzając się w dualizm materii.
Jednakże Bóg umieścił strażników u wejścia do ogrodu, parę Cherubów, dwóch Aniołów uzbrojonych w połyskujące miecze. Miecz rani tych, którzy nie potrafią go uniknąć, ponieważ Anioły nie bronią wejścia, lecz strzegą go dla tych, którzy rozpoznają ich twarz (zidentyfikują się z nimi): jeden z dwóch Cherubinów ma twarz mężczyzny, a drugi twarz kobiety. Reprezentują dwie podstawowe polarności egzystencji, Yin i Yang, równowagę w dualności. Ci, którzy osiągną taką równowagę, zyskują łaskę Aniołów, którzy z przeszkody stają się filarami podtrzymującymi wejście prowadzące nas z powrotem do ogrodu Edenu. Te uskrzydlone postacie były już obecne wśród Asyryjczyków, słowo "cherubin" pochodzi od asyryjskiego Karabu („pomyślny", „łaskawy” lub „błogosławieństwo”). Karabu znajdowały się w świątyniach Babilonu, więc jest bardzo prawdopodobne, że są postaciami, które naròd hebrajski zapożyczył po deportacji z Babilonu i powrocie do Jerozolimy.

DRZEWO POZNANIA DOBRA I ZŁA

Wiemy, że wiedza jest potęgą. W starożytnym świecie pieniądze nie wystarczały, aby uczynić człowieka potężnym, jeśli nie wiedział jak zarządzać takim bogactwem. Geneza mówi o Elohimach; byli potężnymi Panami, wojownikami, posiadaczami wielkich mocy i wiedzy.
Biblia charakteryzuje się ekspresyjnym sposobem wskazywania całości. W języku hebrajskim „dobro i zło” jest wyrażeniem opisującym „wszystko”, „wszystko, co istnieje". Analogicznym wyrażeniem jest nasze polskie „jak kraj długi i szeroki", wskazujące na absolut, całość, totalność. W ten sam sposób „niebo i ziemia” w Księdze Rodzaju (1;1) oznacza „cały wszechświat”, a „ciało i krew” oznacza całość ludzkiej natury. Starożytni nie mieli do dyspozycji terminologii abstrakcyjnej, dlatego używali tych i innych wyrażeń. W tym kontekście jasne jest, że poznanie dobra i zła nie jest grzechem, nie jest złe, przeciwnie: mowa drzewa wiedzy jest bardzo złożona, nie możemy poznać piękna, jeśli nie widzieliśmy brzydoty, nie wiemy, czy coś jest gorące, dopóki nie spróbujemy przeciwnego mu zimna, więc bez porównania nie ma równowagi, a tym bardziej złożonej wizji prawdy, a także fałszu. Jezus nie powiedział nam, abyśmy byli tylko dobrzy jak gołębie, dodał także, byśmy byli przebiegli jak wąż (Yin i Yang). Jednak na Zachodzie jednostronne myślenie doprowadziło nas do wyboru: białego lub czarnego - albo jesteś dobry, albo jesteś zły. Zjedz z drzewa albo tylko miej na niego oko. Ta tendencja jest przeciwna naturze, dlatego ktokolwiek wybiera jedną tylko stronę, siłą rzeczy z czasem staje się ekstremistą, fundamentalistą, piewcą totalitaryzmu. Jeśli namalujemy obraz tylko jednym kolorem, nigdy nic nie zobaczymy, potrzeba mu kształtów i cieni.
Problem z drzewem poznania dobra i zła polega na interpretacji teologicznej, którą chrześcijaństwo nadało tej biblijnej opowieści, interpretacji stworzonej dla celów moralnych, a zatem zmanipulowanej w taki sposób, by stała się życiem religijnym: poczuciem winy i nieposłuszeństwa. Gdy ludzie zjedzą tę interpretację, trawią również zależność od władzy religijnej: muszą zasłużyć na wybaczenie i posłuszni, mogą wrócić do Nieba.
Opowieść według żydowskiej Kabały jest zupełnie inna ... „poznanie dobra i zła” nie ma nic wspólnego z poczuciem moralnym (to znaczy doświadczeniem zła, aby dostrzec, co jest dobrem). Jest natomiast zdolnością do poznania Całości. Grzechem byłoby zatem chcieć wierzyć, że wiemy wszystko, że możemy stworzyć sami siebie, zdominować naturę i wszechświat, jakbyśmy byli bogami. Dlatego grzech nie jest wiedzą, przeciwnie! Wiedza, poznanie jest dobrem i cnotą. Grzechem jest wiara w to, że człowiek (podobnie jak nauka) jest posiadaczem tej wiedzy oraz wiara w to, że człowiek ma na Wszystko odpowiedzi - jednym słowem człowiek stawia siebie w miejsce Boga.

Dlaczego owoc jest ZAKAZANY?

Wielka tajemnica? A może wielkie nieporozumienie? Ja wierzę w błędną interpretację albo niejednoznaczne interpretacje pilotowane racjami nie mającymi nic wspòlnego z życiem duchowym.
Zakaz na poziomie psychologicznym jest motorem poszukiwań, tak jak jest nim wątpliwość zasadności zakazu; zakaz jest łonem podżegania, tak jak wątpliwość jest łonem poszukiwań prawdy. Spróbujmy zmienić termin "owoc zakazany" na "owoc niedojrzały" i odnajdziemy prawdziwe znaczenie symbolu. Nie widać sensu w umieszczeniu w ogrodzie drzewa, ktòrego nie można dotknąć - tylko po to, by zwrócić na nie uwagę...byłoby to działaniem Boga czy kròla o małym sercu. Jaki ojciec umieszcza w ogrodzie grożące śmiercią drzewo, nie dając synowi wyjaśnień, a jedynie zakaz? Jeżeli drzewo jest drzewem poznania, należy je poznać. W przeciwnym razie o jakąż to wiedzę chodzi, jak ją mamy zdobyć? Jeśli prezent jest dla ciebie, a ty go kradniesz, robisz z siebie pośmiewisko. Oto owoc dla ciebie, pozwòl mu więc dojrzeć (poczekaj na urodziny, a otrzymasz dar, nie musisz go kraść). Dojrzały owoc spadnie samoistnie, bo taka jest jego natura. Owoc niedojrzały będzie zaś źròdłem zła. Gdy dzieci czerpią z drzewa, a owoce nie są jeszcze dojrzałe, nie rozumieją zakazu i nieświadomie wyrządzają sobie krzywdę. Mówimy o owocu, więc pamiętajmy, że owoc jest wynikiem pewnego procesu. Pomyślmy o miłości, ktòra jest owocem. Co może zrobić zakochana para 18-latków? Zbudować złudzenia, katastrofy, porażki... Potrzeba życia razem, aby ten owoc wykiełkował. Jeśli 18-letni młody człowiek musi uczęszczać na kurs, aby nauczyć się prowadzić samochód i mieć prawo jazdy, dlaczego nie nauczymy go kierować sercem i mózgiem, aby wiedział jak przebywać z inną osobą? Oto, co to znaczy wziąć WSZYSTKO (z Drzewa Dobra i Zła): ignorant robi "po swojemu" wszystko to, co jest zabronione dla tych, którzy są przy zdrowych zmysłach.

ZJEDLI I NIE UMARLI ... JAK TO MOŻLIWE?

Interdykt był jasny: „(...) ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz.” (Rdz. 2;17). Dobrze wiemy, że zjedli zakazany owoc, dlaczego więc nie umarli? Odpowiedź jest jasna i oczywista: Adam i Ewa zjedli z drzewa życia (co pokażemy później), wierząc, że zerwali owoc z drzewa zakazanego, ktòrym było to drugie, drzewo poznania dobra i zła. Zakazane drzewo było źròdłem wiedzy o dobru i złu, a nie drzewem życia. Ale ... właściwie dlaczego „Bóg” zabraniałby spożywania owoców z drzewa poznania, a nie z drzewa życia? Czy boski umysł nie chciał, aby ludzie stali się nieśmiertelni czy też nie chciał, aby ludzie zrozumieli Dobro i Zło? Jak powiedzieliśmy wcześniej, nie ma żadnego sensu w zakazywaniu wiedzy, inaczej nie zrozumielibyśmy nawet wartości posłuszeństwa, nie zrozumielibyśmy, że posłuszeństwo było dobre, a nie złe. Drzewo, o którym mowa, było życiem, dlatego zjedzenie z niego nie powodowało śmierci (wąż miał rację, jak zobaczymy w kolejnych rozważaniach).
Z drugiej strony konieczne jest jednak pewne sprecyzowanie i wyjaśnienie: powiedzenie im, że umrą, nie ma sensu, ponieważ śmierć nie była im znana, nigdy jej nie widzieli. Więc jakie znaczenie ma groźba kary, której treść jest całkowicie nieznana odbiorcy? Nie sposòb nie zauważyć absurdu:
Bóg przegania ich z Edenu z obawy, by nie stali się nieśmiertelni, więc już na starcie byli śmiertelni? (nie dlatego, że zjedli zakazany owoc - pamiętajmy o tym dobrze, że skosztowali z drzewa życia, a nie z zakazanego drzewa poznania!). Rodzi się kolejne pytanie: dlaczego potem posłał swego Syna, Jezusa Chrystusa, abyśmy znów stali się nieśmiertelni? Wyniknął wielki bałagan wskutek naszego buntu: karze nas śmiercią, a następnie podejmuje stratosferyczną misję, wcielając się i umierając, aby oddalić od nas śmierć i dać nam życie wieczne ... prawdziwie niezdecydowany, wewnętrznie sprzeczny i niezrozumiały Bóg.
Wielu poszukujących kwadratury koła interpretuje wydarzenie tak, że „nie umarli” w tym momencie, ale umrą później (a tymczasem tekst mówi o rychłej śmierci, natychmiastowej: „gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz”- kiedy? natychmiast, gdy zjesz; nie ma tu mowy o jakiejś przyszłości, o czym świadczy prepozycja "gdy". Inni z kolei argumentują, że chodziło o śmierć wewnętrzną, ale w każdym przypadku śmierci wewnętrznej umieramy wiele razy, a nawet analogia się nie zgadza, ponieważ śmierć wewnętrzna jest ponadczasowa, podczas gdy tekst mówi o „GDY” , czyli o działaniu doczesnym. Kolejnym pytaniem będzie więc: dlaczego, skoro nie zjedi z zakazanego przez Boga drzewa, zostali ukarani? Czy Bòg ròwnież, jak zobaczymy, został zwiedziony przez węża?

obraz by Atiyeh Zeighami

JABŁKO EWY I SEKS

Jedną z najbardziej znanych i zakłamanych legend jest połączenie drzewa poznania dobra i zła z jabłkiem, a następnie przypuszczenie, że jabłko oznacza seks. Biblia nigdy nie mówi "jabłoń" oraz nie zakazuje seksu, w przeciwnym razie przykazanie: "Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię”(Rdz. 1;28), które Bóg dał ludziom, nie miałoby sensu ... Jabłko jest najprawdopodobniej mylone ze złotym jabłkiem Afrodyty, które reprezentuje miłość Heleny Trojańskiej, a czasownik „ἐγίνωσκεν”(hebr. poznał; wł. conoscere; pol. zbliżył - bardzo nieudolne polskie tłumaczenie, sprowadzające z toru) został mylnie rozumiany jako intymność seksualna, również dlatego, że czasami w tej samej Biblii czasownik "jeść" (kogoś) oznacza kopulację. „Tak postępuje cudzołożnica: zjadła, obtarła swe usta i rzekła:„ Źle nie zrobiłam.”(Księga Przysłów 30;20)
W tym fragmencie, w którym mówimy o zachowaniu cudzołożnicy, rozumiemy, że „jedzenie” opisane w niektórych kontekstach jest jasnym i jednoznacznym przedstawieniem aktu seksualnego. W niektórych językach, takich jak hiszpański w Ameryce Łacińskiej, „jedzenie" kobiety oznacza akt seksualny. Jest to sposòb określania zjawiska o tym charakterze. Nierzadko we wszystkich językach genitalia mają wyraźne symboliczne odniesienie do owoców: jabłko, banan, marchew, ziemniaczek, melony, ogórek, groszek itp. Dlatego upatrywanie grzechu pierworodnego w seksualności jest wprowadzające w błąd i zupełnie nie na miejscu, jest niezdrowym trendem i wynikiem od wiekòw tłumionej seksualności oraz chorej mentalności.
Jabłko należy zatem do innej tradycji. Inne fragmenty Biblii mówią nam o wymianie owocòw. „Wtedy Rachela rzekła (Rdz. 30.14-16): daj mi mandragory syna twego. A na to Lea: Czyż nie dość, że mi zabrałaś mego męża, i jeszcze chcesz zabrać mandragory mego syna? Rachela zawołała: niechaj więc śpi z tobą za mandragory twego syna! A gdy Jakub wracał wieczorem z pola, wyszła naprzeciw niego Lea i rzekła: Do mnie przyjdź, bo nabyłam cię za mandragory mojego syna. I spał z nią owej nocy." Mandragory zwane były także „jabłkami miłości”. Pieśń nad Pieśniami (Canticle 7;14) również wychwala cnoty mandragory.
W mitologii greckiej jabłko i mandragora mają konotację seksualną. Dionizos oferuje jabłko Afrodycie, Gaja daje je Erze jako symbol płodności. W Atenach młode narzeczone dzieliły jabłko przed wejściem do sali ślubnej. Jednak to jabłko nie ma nic wspólnego z symboliką Drzewa poznania dobra i zła w Edenie.

SAMI Z SAMOTNOŚCIĄ

„Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity.” (J; 12,24)
Bóg Starego Testamentu zdał sobie sprawę z tego, że Adam był sam w ogrodzie, dlatego musiał umrzeć (uprzedzam, że nie jest to szowinistyczny żart w złym guście) i z tego powodu Bóg musiał stworzyć również kobietę. „Potem Pan Bóg rzekł:„ Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam; uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc.”(Rdz; 2,18). Krótko mówiąc, Adam był sam, ale nie rozumiał samotności, więc Bóg stworzy kobietę, która sprawi, że Adam dobrze zrozumie, czym jest samotność (powtarzam, że to nie jest niesmaczny żart, o czym przekonamy się już wkròtce).
Pierwszą egzystencjalną sytuacją, w której znajdziemy się zawsze u szczytu radykalnych zmian, jest samotność. Nie możemy nigdy o tym zapominać: w najbardziej bolesnych, w najbardziej decydujących i najważniejszych momentach naszego życia zawsze będziemy sami. Opierając się na tej biblijnej opowieści widzimy, że mężczyzna rodzi się niedoskonały, potrzebujący towarzystwa, porównania i pocieszenia; nie jest doskonały, ale ograniczony. Zwróćmy uwagę na to, że święty tekst mòwi: „NIE JEST DOBRZE, żeby mężczyzna był sam". Nawet Bóg jest związkiem, nie jest tylko ze Sobą, w przeciwnym razie nie miałby potrzeby związku ze swym Stworzeniem; dobrze wie, że jego złem jest bycie celem samym w sobie. Filozofia ma dylemat: dlaczego Bóg musi podporządkować się komuś drugiemu? kim jest ten, ktòrego potrzebowałbym, aby nie czuć się samotnym? byłby jeszcze większym Bogiem niż ten pierwszy? Dylemat ten istnieje właśnie dlatego, że wyobrażamy sobie Boga zbyt ludzkiego, Boga, który pragnie Wszystkich dla siebie, który jest niezależny, nie ugina się, nie cierpi. Chrystus ukazuje nam Boga-absolutne przeciwieństwo poprzedniego, czyli takiego, który umiera na krzyżu w samotności.
Samotność nie jest więc dobrem, ale jest niezbędnym wkładem (nieodłącznym warunkiem naszej natury), który popycha nas do poszukiwania dobra: relacji, wyjścia z Ego, miłości.

TY I JA

„Pierwszym doświadczeniem osoby jest druga osoba, dlatego Ty, czyli My, jesteśmy ważniejsi niż Ja.” Oto podstawa myśli wielkiego Martina Bubbera. Samotne Ja pozostawałoby w pułapce egocentryzmu, w rzeczywistości bez konfrontacji nawet nie wiedziałoby kim jest. Sam Adam w ogrodzie nie wiedziałby, że był Adamem.
Otwierając się na jakieś Ty, ryzykujemy uwięzienie w nim, jeśli ta druga strona nie otworzy się równomiernie (pułapka "Ty" nosi nazywę alocentryzmu). Konsekwencje są takie, że anulujemy się dla drugiego człowieka, stajemy się jego cieniem i nadal nie wiemy kim jesteśmy. Jeśli dwoje ludzi (Ty i Ja) pozostaje zamkniętych w sobie, wpadną w pułapkę sekciarstwa, dlatego prawdziwa para otwiera się na dziecko, na trzeciego, który dzieli ewentualne samolubstwo na dwoje. Kiedy są trzy osoby, rodzi się zaimek Oni (Ja, które obserwuje Innych dwoje), a zatem społeczność i społeczeństwo. Jakkolwiek nie byłoby ono  wielkie, może zamknąć się  w innej pułapce: fanatyzmu, patriotyzmu, konsumpcjonizmu, totalitaryzmu. Każda forma komunii i związku ma więc swoje ryzyko i zaczyna się od samotności, w której zamyka się Ja. Bóg widział, że samotność nie jest dobra dla człowieka, ale w rzeczywistości samotność nie jest problemem: problemem jest to jak ją przeżywać nie obwiniając za nią innych, jak nie zamykać się w sobie w obronie przed innymi. I tutaj właśnie leżą podstawy miłości, pary, związku ... to jest szaleństwa miłości. Czym jest miłość? Jest mostem, który oferuje mi ta druga osoba; po tym moście mamy wydostać się z siebie i dotrzeć do siebie bez popadania w samolubstwo.
Więc Adam był sam, ale nie rozumiał samotności. Bóg stworzył Ewę, aby Adam mógł naprawdę zrozumieć samotność poprzez Ewę w tym sensie, że Ewa (ta najbardziej instynktowna, intuicyjna, irracjonalna część psychiczna) uświadomiła Adamowi, że choć był samotnikiem, ktoś kochał go takim, jakim był, bez konieczności wypełniania pustki lub dziury jego samotności. Bądźmy ostrożni: kto bierze ślub, aby zabić samotność, skazuje partnera na wypełnienie swojej pustki, a w tym celu partner musi się anulować, dlatego staje się ucieleśnieniem tej samotności, stąd tak liczne pary, które są razem, ale czują się piekielnie samotne w związku. Przytoczę mojego ulubionego profesora Galimberti, ktòry wyśmienicie zauważył, iż: „Miłość nie jest między tobą a mną, ale między moją racjonalną częścią a moim szaleństwem, dzięki tobie”. Partner pozwala nam zatem nie zwariować, żyć rozsądnie własnym szaleństwem, ponieważ jesteśmy kochani. Jeśmy sami i zawsze będziemy sami, ale ktoś nas kocha i jest po naszej stronie. Kiedy przeżywamy to szaleństwo miłości w rozsądny (powiedziałabym: duchowy) sposób, to ratujemy siebie nawzajem i nie ryzykujemy wzajemnej masturbacji nawet wtedy, gdy się kochamy oraz wzajemnego odzwierciedlania się w sobie z wyrzucaniem sobie nawzajem ograniczeń i wad, ponieważ jesteśmy ocaleni jedno dzięki drugiemu i na odwròt.

POMOC PRZEZ DOTRZYMANIE TOWARZYSTWA

Opowieść biblijna ukazuje nam Boga zatroskanego, zmartwionego, który nie rozmawia z człowiekiem, ale rozumuje w osamotnieniu. I dochodzi do wniosku, że nie jest dobrze, aby człowiek był sam. Krótko mówiąc, Bóg zrozumiał coś, czego nie przewidział w swoim planie. Nasuwa się myśl, że uczy się swego stworzenia, ktòre jest zatem wolne, nieprzewidywalne. Bóg dostrzega znudzenie człowieka i podejmuje decyzję, mòwiąc sam do siebie: „Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam; uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc.” (Rdz. 2,18) Zatrzymajmy się chwilę nad tym zdaniem: oznacza ono, że nawet Bóg nie był wystarczający dla mężczyzny? Bądźmy szczerzy, widzimy Boga, ktòry z niewygodnej sytuacji chce wyjść obronną ręką: „Ulepiwszy z gleby wszelkie zwierzęta lądowe i wszelkie ptaki powietrzne, Pan Bóg przyprowadził je do mężczyzny, aby przekonać się, jaką on da im nazwę. Każde jednak zwierzę, ktòre określił mężczyzna, otrzymało nazwę "istota żywa". (Rdz. 2,19) Jest to klasyczny obraz obserwacji reakcji znudzonego dziecka: jak zareaguje na nową zabawkę i jak będzie się nią bawił. I niespodzianka: dziecko bawi się przez jakiś czas, a potem znów się nudzi: „I tak mężczyzna dał nazwy wszelkiemu bydłu, ptakom powietrznym i wszelkiemu zwierzęciu polnemu; ale nie znalazła się pomoc odpowiednia dla mężczyzny.” (Rdz. 2,20)
Przyjrzyjmy się sobie ... Wypełniamy nasze życia rzeczami, kupujemy samochody, trzymamy koty i psy jako najlepsze towarzystwo, ale i tak, ostatecznie, czujemy się bardzo samotni i zagubieni; staramy się być panami tej samotności i potrafimy nawet przekonać samych siebie, że tak jest nam najlepiej, ale ostatecznie natura wzdycha. Żyje w samotności zwierzę, demon lub osoba, która po latach prób i wewnętrznego rozwoju jest w stanie pogodzić leżące w każdym z nas zwierzę z demonem i to dlatego jest świętym. Pozostaje fakt, że jesteśmy wewnętrznie kompletni. Gdybyśmy byli dojrzali, osiągnęlibyśmy pełnię, znaleźlibyśmy w sobie bratnią duszę, która jest niczym więcej niż naszym wewnętrznym wymiarem, naszą innością, ciemnością (Alter Ego). Mimo to nasz naturalny instynkt zawsze popycha nas do porównywania się z innymi, do zobaczenia siebie w oczach drugiego człowieka, innych ludzi. Łatwo powiedzieć, że kochamy psa: nie mówi do nas, nie rzuca nam wyzwań, nie poddaje w wątpliwość naszych działań, nie widzi naszej ignorancji, nie potępia, kiedy traktujemy go jak psa, zawsze macha do nas ogonem, nawet wtedy, gdy go zaniedbujemy. Odczuwanie potrzeby kontaktu z drugim człowiekiem jest normalne, nie powinniśmy się tej potrzeby obawiać: ani chęci znalezienia pomocy w porównaniu, ani konfortu w towarzystwie. Nawet najzdrowsza koncepcja Boga mówi nam, że nie jest On sam, a nie będąc w stanie znieść samotności, stworzył człowieka i uczynił go boskim.


BEZ EWY 
ADAM BYŁBY ZAMORZONY DUCHOWYM GŁODEM W OGRODZIE I MARNIAŁBY W NIM NIE POZNAJĄC RòŻNORODNOŚCI ŚWIATA
 
Samotność, w której Biblia przedstawia nam Ewę w ogrodzie, jest archetypem izolacji naszej kobiecej strony, intuicyjnej zdolności psychicznej i duchowych poszukiwań. Ewa ma odwagę zmierzyć się z Wężem, podwójną boskością i odkryć to, co ukrywa Bóg: „Oto człowiek stał się taki jak My”, to jest boski. Zwróćmy uwagę na jeden szczegół: Ewa rozmawia najpierw z Wężem, a nie z Adamem, ponieważ prawdziwa tożsamość rodzi się, gdy odkrywamy w sobie coś innego, nasz Cień, naszego Węża. 
Ewa została zaatakowana za swoją mądrość i wiedzę i została zmuszona do opuszczenia ziemi na pewien czas ... to samo stało się z Ateną na Olimpie greckich bogów. Bez kobiecości nasz świat lub wewnętrzny ogród Edenu nie jest niczym innym jak monopolem między religijnymi bogami a politykami Adama. Brakuje Ewy, duchowej introspekcji. Ewa nie została wyrzucona z ogrodu, właściwie z niego odeszła, ale jego gospodarze opowiedzieli sobie nawzajem sytuację na swoją korzyść, ponieważ każda opowieść jest tworzona przez zwycięzców. Nasza społeczna męska strona (polityka i religia) musi, podobnie jak Ulisses, zaprzestać wojen, odrzucić psychologiczny aparat wojenny i skonfrontować zaniedbane zdolności swej kobiecości: powrót do domu jest powrotem do podstawowej wiedzy, wiedzy archaicznej i z natury kobiecej, otwartej na poznanie tajemnic życia.


EWA, ŚWIĘTA KOBIECOŚĆ

Ewa nie zrobiła źle jeśli chodzi o zdobycie wiedzy. W istocie, bez wiedzy, nie wiedziałaby, że jest ignorantem. 
W mitologiach patriarchalnych Atena narodziła się z głowy Zeusa tak jak Ewa z żebra Adama, w którym to momencie męskość zdobywa moc dawania życia (która od zawsze była uważana za przywilej kobiety), aby narzucić swoją wyższość i wynikającą z tego władzę nad resztą świata. Atena wyszła z głowy Zeusa: to mężczyzna rozumuje i podejmuje decyzje (głowa, Zeus), ale to rozumowanie sprawia, że ​​odkrywa się ostateczną prawdę (sens, Atena) - takie było znaczenie. Ale druga strona medalu pokazuje, że to ona jest racją jego działania: niezależność od prawa, dla której Ewa nie była nieposłuszeństwem, ale świadomością i osobistą odpowiedzialnością, odwagą działania w pojedynkę według własnych przekonań ... Wielka Ewa. Dzięki niej Eden nie staje się więzieniem, a cały świat zewnętrzny innym ogrodem. I odwrotnie: ludzie, którzy nie mają w sobie świadomej kobiecości, czynią świat więzieniem, a swoje życie przestępstwem zawsze w poczuciu winny, ponieważ brakuje im duchowości, wolności !!!



WIECZNE NIEPOSŁUSZEŃSTWO EWY

Dar Ewy jest zwany nieposłuszeństwem, ale w rzeczywistości jest zdolnością do podjęcia odpowiedzialności za wątpliwości, ktòre są silnikiem wiedzy; jest odwagą i prawem do wiary w siebie. W prawie wszystkich baśniach, legendach i mitach właśnie nieposłuszeństwo wprawia w ruch wszystkie doświadczenia (Trzy Małe Świnki, Czerwony Kapturek, Pinokio i tak dalej ... ). 
O smutek przyprawia rodzica to, że dziecko nie umie podejmować decyzji, że zawsze szuka przyzwolenia, nie umie rozumować, nie umie oceniać czy coś jest słuszne, czy nie. Bycie zawsze posłusznym to pozostanie dziecinnym; jest to proces odpowiedni tylko do kontrolowania przez władzę, a nie do edukacji prowadzonej przez rodzica, który nas kocha. Dla władców posłuszeństwo jest bronią kontroli i dominacji, a nie procesem wyzwolenia. Posłuszeństwo (etymologicznie) oznacza, że ​​słucham tego, co mówisz lub co jest dla ciebie wygodne, ale nie zawsze to, co jest wygodne dla ciebie, jest również odpowiednie dla mnie. Bycie posłusznym to po prostu próba zrozumienia, czy w tym, co mówisz (dire), kryje się prawda (ob = w naszą stronę). Nie oznacza to więc robienia tego, co mówisz, ale zrozumienia, czy to, co mówisz, jest również dla mnie wygodne. 
Bóg, który karze Ewę jest tym samym co kuszący ją Wąż (Yin-Yang); Bóg i Wąż to dwie strony tego samego medalu, tak jak postać Adama i Ewy. Zatem lepiej nie lekceważyć jej odwagi nazywając ją nieposłuszeństwem - może jest to  po prostu niezależność od fałszywego, męskiego Boga-władcy, ktòry nie chce, byśmy myśleli? Posłuszeństwo jest łatwe; nie trzeba używać umysłu, podejmowanie decyzji jest trudne, ponieważ trzeba słuchać, rozumować i dowiedywać się gdzie jest dobro.



GRZECH NIE JEST DZIEDZICZNY

Z tego co zostało powiedziane do tej pory możemy wywnioskować, że teoria grzechu pierworodnego jest absurdalna. Jak miłosierny Bóg może zmusić dziecko do spłacenia długu za swego rodzica? Możemy powiedzieć, że rodzimy się W grzechu, W nieładzie, ale nie Z grzechem. Grzech nie może być wewnętrzną plamą na bycie z natury rzeczy, bo grzech jest przeciwko Naturze. Nasz obecny świat jest konsekwencją niezliczonych wyborów, a nie pojedynczego i osobistego grzechu. Uważam, że grzechem pierworodnym jest właśnie wymyślenie tej teorii lub dogmatu. Człowieka nie można potępić tylko poprzez fakt jego narodzenia. Grzechem nie jest tak naprawdę błąd, który popełniamy. Liczy się to, co zrobimy dalej z tym błędem. 
Przykazanie głosiło: „Kiedy zjesz, umrzesz”... Co się stało? Zmarli? Nie, ale zostali wygnani z ogrodu - obraz śmierci egzystencjalnej. A śmierć egzystencjalna jest wyborem, Bóg nie mógł jej stworzyć, jak mówi Pismo: „Bo śmierci Bóg nie uczynił i nie cieszy się ze zguby żyjących” (Ks.Mdr 1,13). Ta absolutna śmierć to postawienie się na miejscu Boga; niemożliwe. Dlatego istnieje piekło: by dać szansę na życie i odkupienie i wyrzeczenie się iluzji chęci bycia Bogiem. Stąd są 2 śmierci (Apokalipsa 20,6), ale ludzie umierają tylko raz (Dz. Apostolskie9,27), prawdziwą śmiercią jest śmierć duszy. Grzech jest zatem działaniem osobistym, które nie jest dziedziczone, ale istnieje wpływ chęci posiadania spadku po bogatym rodzicu. Jeśli przyjmiemy, że drzewo życia reprezentuje kod genetyczny DNA, wszystko staje się jasne. Bóg obawia się, że ludzkość, zrodzona przez Adama i Ewę, na swojej drodze ewolucyjnej pozna i będzie manipulować samą istotą życia (klonowanie), a wtedy Bóg nie będzie miał sensu, straciłby swoich spadkobierców (wiernych).



BOSKA NUDA 

Ks.Rdz. 2,21: „Wtedy Pan Bóg sprawił, że mężczyzna pogrążył się w głębokim śnie ..”… tak kontynuowana jest biblijna historia. Ale zatrzymajmy się chwilkę: Adam był zdesperowany, ale nie mniej zdesperowany był sam Bóg na widok swej istoty, ktòra nie jest szczęśliwa pomimo wszystkiego tego, co dla niej zrobił. Adam miał wszystko, ale brakowało mu poczucia Całości, brakowało mu Jej, czyli Ewy, Miłości wcielonej. Bóg nie był wystarczający. Abstrakcyjna idea nie wypełnia nas, jeśli nie jest przeżyta. Nasza psychika, prędzej czy później, zaciska na nas więzy egzystencjalnej nudy, skończoności. Kiedy jesteśmy znudzeni, smutni, przygnębieni, wòwczas dusza mówi do nas z naszego środka (Bóg jest zdesperowany) i prosi nas o wyjście z tej sytuacji, o tlen. Wtedy to Bóg wprowadza nas w stan letargu, w sen. Jest to słowo, które etymologicznie oznacza wolność od ruchu, a więc bezwład. Adam zasypia, bo sen jest bratem śmierci, pomaga nam, sprawia, że ​​zapominamy, wprawia w stan nieświadomości konieczny dla naszego chorego i słabego umysłu. Ale co się dzieje podczas tego snu? Coś, co towarzyszy medytacji, w głębokiej ciszy: uświadamiamy sobie naszą Pustkę, brakującą część. 
„Po czym Pan Bòg z żebra, ktòre wyjął z mężczyzny zbudował niewiastę.” Pozostaje więc Puste miejsce i aby je zrozumieć, musimy zagłębić się w prawdziwe znaczenie żebra.


ŻEBRO ADAMA, CO OZNACZA?

Relacja z Księgi Rodzaju jest nam bardzo dobrze znana, ta, gdzie Ewa została stworzona z jednego z żeber Adama: 
„Po czym Pan Bóg z żebra, które wyjął z mężczyzny, zbudował niewiastę. A gdy ją przyprowadził do mężczyzny, mężczyzna powiedział (...)” (Rdz 2,22). 
Termin żebro jest bardzo niejednoznaczny, ponieważ w języku hebrajskim „s.ela” ma różne znaczenia, a zależą one od kontekstu, w jakim jest to słowo używane; oznacza ono także „bok”, „stronę”. Interpretacja zdominowana przez mężczyzn mówi, że kobieta urodziła się, aby być uległa mężczyźnie, ponieważ rodzi się spod jego ramienia (z żebra). Niech będzie jasne, że w starożytnym Izraelu, a przynajmniej w źródłach biblijnych, nie istnieje wzmianka o niższości kobiety w stosunku do „człowieka”, to znaczy „mężczyzny” (por. Rdz 1, 26-27), a zatem interesujący nas werset nie powinien być naginany do tej wątpliwej interpretacji. Niektóre futurystyczne interpretacje widzą w tym biblijnym Bogu istotę nawet pozaziemską, zdolną do klonowania: dla nich żebro jest niczym innym jak komórką macierzystą, próbką, z której można uczynić inną istotę prawdziwym klonowaniem.
Czy pamiętacie Androniginusa Platona? Niektórzy Rabini w pierwszych wiekach uważali, że ta opowieść opisuje
oddzielenie lub oderwanie się mężczyzny od kobiety i ich wzajemną indywidualizację. Powiedzieć, że Bóg wziął bok, jedną stronę (yang) od człowieka, a z niej wyciągnął drugą stronę (yin), jest stwierdzeniem istnienia w nas inności, dwoistości, porównania, drugiej strony, związku. Ale określenie „żebro” jest bardzo uproszczone, bajkowe, nadaje się do alegorycznego obrazu, ponieważ Bóg poddaje człowieka swego rodzaju „operacji chirurgicznej”.
Najbardziej autorytatywni biblijni uczeni zgadzają się, że tłumaczenie terminu צלע, „s.ela„ to „połowa„ i nie jest przypadkiem, że mówimy o ukochanej osobie jako o naszej drugiej połowie. Historia opisuje zatem narodziny miłości w inności i dwoistości w związkach - w baśniowym kluczu. I tak historia jest kontynuowana pierwszym wierszem o miłości między mężczyzną i kobietą.



STWORZENIE KOBIETY, POEMAT O MIŁOŚCI
Stworzenie Ewy jest tak pysznym i głębokim utworem przeplatanym egzystencjalnym znaczeniem i psychologiczną złożonością, że należy je czytać w zwolnionym tempie, delektować się nim powoli jak lodami.
Są tam ukryte zwroty akcji, które często nie są podkreślane. Przyjrzyjmy się kilku wspaniałym szczegółom:
- Bóg usypia mężczyznę, więc skąd się wzięła kobieta? Ze marzenia sennego jak sen. Biblia nie mówi, że Adam się obudził. Kobieta pozostaje marzeniem.
- Bóg wyjął żebro i zasklepił mięso na jego miejscu. Druga osoba jest dla nas zatem "drugą połową" (żebro po hebrajsku oznacza połowę), dlatego gdy nie mamy z kimś intymnej relacji, czujemy pustkę (brakujące żebro). Bóg tworzy pustkę w człowieku, aby stworzyć inną jeszcze pustkę: miłość do drugiego człowieka. Miłość jest pustką, która wypełnia, tak jak orgazm lub stosunek płciowy są pełnią, która wychodzi z pustki, ale potem znòw się odwraca: znów czujemy pustkę, ale ze wspomnieniem pełni. Jest to utrata Ego, gdy dotyka ono totalności drugiego.
- Pamiętamy, że Adam miał wszystko, ale brakowało mu poczucia Całości, tęsknił za Nią, cierpiał na śmiertelną nudę. Kiedy przechodzimy operację, dzieje się tak dlatego, że grozi nam śmierć lub kalectwo. Bóg wykonuje tę operację, usuwa żebro, tworzy kobietę i przedstawia ją jako ostatnią zwycięską kartę, miłość od pierwszego wejrzenia. Ona jest ostatnią istotą, a więc kompendium stworzenia, kulminacją. Wszystko, co powstało wcześniej, jest jak szkice. Ona jest ostatnim szlifem. Jest wisienką na torcie stworzenia, smakiem życia.
- Podczas gdy wszystko zostało ukształtowane z ziemi, kobieta taka nie jest, bierze udział w już stworzonym mężczyźnie. Kobieta nie jest surową ziemią, ale dopełnieniem i wykończeniem ludzkiego ciała - nie przypadkiem ciało kobiety jest dziełem sztuki najbardziej wysublimowanym w przyrodzie. Po stworzeniu kobiety Bòg Stwórca usuwa się, jest ona nieobecnością Boga, jego ostatnim odbiciem.
- Pamiętamy z Nowego Testamentu Chrystusa, któremu przebito bok (żebro?), aby potwierdzić Jego śmierć? Z tego żebra rodzi się życie lub wiara w boskość, trochę jak u Adama. Oznacza to, że poczucie inności rodzi się w porównaniu z innym, w darze z siebie drugiemu, inność w miłości jest otwarciem lub ciosem w bok.
- Żebro na poziomie symbolicznym jest stroną serca, jest siedliskiem uczucia, miłości, więc kiedy rodzi się miłość, rodzi się ona z serca.
- Adam rodzi Ewę? Nie, on był umierający. To, co od niego pochodzi, to sens życia, jakim jest kobieta. Bez miłości życie jest nieudane (poronione).
- Po stworzeniu Ewy, Adam wreszcie przemawia, po raz pierwszy słychać jego głos w stworzeniu, a ma to nieskończone znaczenie, bo to dar słowa wyróżnia człowieka. Możemy powiedzieć coś znaczącego i sensownego tylko i jedynie w obliczu miłości ...
Teraz możemy usłyszeć pierwsze słowa tego Adama, wiersz wyjąkany, odę do życia ...


KOBIETA TO DAR, ALE DLA KOGO?

Zdanie, które często nie jest analizowane w tej biblijnej historii, brzmi: „ ... Pan Bóg z żebra, które wyjął z mężczyzny, zbudował niewiastę. A gdy przyprowadził ją do mężczyzny ...” (Rdz 2,22). Między wierszami ukrywa się problem każdej kobiety: mężczyzna. Dlaczego? Tu kobieta jest traktowana przez Boga jak przedmiot, jest czymś, co uczynił dla kogoś innego, by pocieszyć mężczyznę w jego samotności; kobieta jest darem, prezentem. Jej funkcją jest uszczęśliwianie drugiej osoby. Ta perspektywa jest bardzo instrumentalna, a nawet wulgarna, ale też redukcyjna ... jeśli nie przeanalizujemy drugiej strony medalu. Teraz odwróćmy zdanie i zobaczmy, co się w nim kryje, czego często nie widzimy w tym boskim działaniu:
Kiedy kobieta znajduje prawdziwego mężczyznę? Tylko wtedy, gdy Bóg prowadzi ją do niego, innymi słowy, gdy kobieta nie jest duchowa, dojrzała, stworzona przez Boga (to On ją ukształtował), jeśli chęć, która prowadzi ją do zbliżenia się do mężczyzny nie jest Bogiem (tj. wewnętrzną świadomością), nie znajdzie mężczyzny, ale niekompletną istotę, która sprawi, że sama będzie cierpieć. To Bóg doprowadził kobietę do mężczyzny, to znaczy do jej pełnej dojrzałości, czyli boskości. Tylko wtedy będzie ona świadoma, że ​​mężczyzna, którego znajdzie, stanie na wysokości zadania (nie złączy się z nikim, kto jest mniej dojrzały niż ona), ponieważ ona ma jego żebro (wie, któremu mężczyźnie się oddać), wie, z czego została zrobiona (zna mężczyzn w środku, ma jego żebro), ona ma już mężczyznę w swojej istocie (żebro jest symbolem rozwiniętego jej męskiego wymiaru, animusa).


PIERWSZA POEZJA O MIŁOŚCI

Istotna zmiana następuje, gdy Adam uświadamia sobie, że nie jest sam. Bóg przedstawia go Kobiecie. Istnieje zatem inna płeć, inna „strona” (żebro) ludzkiej egzystencji: inność, porównanie i konfrontacja. 
Na widok kobiety Adam po raz pierwszy przemawia w Biblii i to wydarzenie jest bardzo znaczące. Oznacza, że dopóki nie znajdziemy miłości, tak naprawdę się nie otwieramy, jesteśmy zamknięci (milczenie jest symbolem regresji u człowieka - jedynego zwierzęcia mówiącego racjonalnie). Pierwsze słowa Adama, podobnie jak słowa dziecka, są poematem miłosnym, okrzykiem zachwytu:

«Ta dopiero jest 
kością z moich kości
i ciałem z mego ciała!
Ta będzie się zwała niewiastą,
bo ta z mężczyzny została wzięta».

Pamiętamy, że Adam zapadł w głęboki sen, a o przebudzeniu z niego Biblia nie wspomina. Ona pozostaje dla niego snem, jak wiersz, który jej dedykuje (sztuka czerpie rzeczywistość ze snów). 
Czym jest Adam? Samotnym mężczyzną, który wciąż marzy o znalezieniu kobiety, o sensie swojej samotności? Czy też na jawie znajduje w kobiecie samotny sen, poprzez który musi uciekać przed przebudzeniem, aby nie znaleźć się w rozpaczliwej samotności? Tu leży subtelne psychologiczne postrzeganie miłości jako czegoś, co nie należy do rzeczywistości, ponieważ rodzi się jako sen i pozostaje snem.
W rzeczywistości, Adam, od razu ulega olśnieniu i popełnia pierwszy błąd: odczuwa przerażenie na widok kobiety (wszyscy robimy to samo z miłością za pierwszym razem) i nie mówi do kobiety, ale mówi do siebie przez nią (nie kocham ciebie, ale kocham siebie poprzez ciebie, kocham to, co sprawiasz, że czuję, a nie to, co sprawiam, że czujesz, kocham miłość, którą czuję, a nie miłość, którą sprawiam, że czujesz). I tak Adam mówi: „Ta dopiero jest ciałem z mojego ciała”... Nie mówi „Ty JESTEŚ ciałem z mojego ciała”... mówi sam do siebie, udowadnia, że ​​wciąż jest w swojej sferze snów, śni, fantazjuje.
Słowa „ta dopiero” oznaczają, że ​​już próbował szukać siebie poprzez rzeczy, zwierzęta, otoczenie, ale mu się to nie udało. Nic nie może nas odzwierciedlać tak jak nasz bliźni. Ale czy wiemy, że to samo przytrafiło się Bogu nieco wcześniej, kiedy stwarzał wszystko? Nie znalazł czegoś takiego, dopóki nie stworzył mężczyzny, ale Bóg, który szuka jedynie czci, jest egoistą, jak Adam po raz pierwszy w obliczu kobiety. W tym adamicznym poemacie miłosnym ukrywa się o wiele więcej ...


BRAKUJĄCE ŻEBRO TO PUSTKA MIŁOŚCI

„Ta będzie się zwała niewiastą,
bo ta z mężczyzny została wzięta.”(Rdz. 2,23)

Tą monumentalną frazą Adam waraża zachwyt nad nowo stworzoną kobietą. Przeanalizujmy szczegóły ...
Adam został stworzony z pyłu z ziemi, a Ewa została wyjęta z żebra, a więc mamy tu produkt znacznie bardziej wyrafinowany, destylowany, zdefiniowany. Nasuwa się paralelna refleksja: Bóg jednakowoż stworzył stworzenie ze swego żebra (nie mógł wydobyć żadnego materiału skądinąd, bo skoro jest Całością, to zewnętrzny Bóg nie istnieje). W ten sposób stworzenie jest konstytuowane (costola/żebro =costituito/ukonstytuowane) boskie. Dlatego kobieta jest równa mężczyźnie, ale jest inna, jest jego boskością: podczas gdy stworzenie jest słabością Boga, kobieta jest słabością każdego mężczyzny. 
Istota ludzka znajduje Boga w sobie, ale czy mężczyzna zawsze odnajduje siebie w kobiecie? A kobieta? Tylko w Bogu, dlatego kobiety, dopóki nie znajdą duchowej ścieżki, są zawsze skazane na życie w egzystencjalnej pustce wewnętrznego niezadowolenia. Jedyną rzeczą, która pozornie wypełnia tę pustkę, jest macierzyństwo, kolejne stworzenie, które z niej emanuje - jest ona trochę jak sam Bóg ze swym stworzeniem.
Kobieta jest ucieleśnieniem ludzkiego snu, tak jak Chrystus będzie ucieleśnieniem boskiego snu. Żaden pozbawiony ducha mężczyzna nie może zrozumieć kobiety, żadna pozbawiona ducha kobieta nie może być tolerowana przez żadnego mężczyznę. Kiedy Bóg wydobył żebro, zamknął ciało na jego miejscu, to znaczy, że kobieta jest boską blizną na śladzie ludzkiego istnienia. Wzdychanie do miłości jest boską pustką brakującego w stworzeniach Boga, brakującym żebrem. Kiedy czytamy w Biblii: „To nie mężczyzna powstał z kobiety, lecz kobieta z mężczyzny.” (1 Kor 11,8), należy zdecydowanie oczyścić ten zwrot z męskiej terminologii i rozumieć go w inny sposób: „Mężczyzna odkryje wielkość kobiety w takim stopniu, w jakim sam ​​będzie podobny do Boga.” (Razi ròżnica między tym, czego nauczał Chrystus, a co głosił nadgorliwy uczeń - Paweł z Tarsu).
Potrzeba Boga, aby zrozumieć Boginię. O ile nie są sobie równi, mężczyzna będzie miał tendencję do bycia jej fałszywym czcicielem, aby wykorzystać jej piękno, a ona, oszukana przez pseudo-boskie pochlebstwa, da się uwieść ... Dlatego werset biblijny kończy się następująco: „Podobnie też mężczyzna nie został stworzony dla kobiety, lecz kobieta dla mężczyzny.” (1 Kor 11,9), co oznacza, że ​​kobieta uleczyła słabość mężczyzny zagubionego w jego samotności, ciszy i słabości ... Ale bądźmy ostrożni! Jeśli kobieta nie wie, jak prawidłowo wyrazić swoją moc, ściąga na siebie to męskie potępienie: samotność, milczenie i słabość. Jeśli kobieta jest brakującym mężczyzną, to właśnie dlatego, że on jest mężczyzną nieudanym.


CZY KOBIETA JEST BRAKUJĄCYM MĘŻCZYZNĄ?

Ta słynna i smutna myśl filozoficzna Arystotelesa została wydumana i sformułowana przez prawdziwie nieudanego mężczyznę, uwarunkowanego mentalnością, w której nad kobietami panował zdominowany przez mężczyzn ostracyzm. Mężczyzna pełen, to znaczy z rozwiniętą psychiczną kobiecością, nigdy nie wypowiedziałby tak płytkiej myśli, więc wybrakowani są właśnie ci, którzy myślą poprzez ten ewidentny psychicznym brak (właśnie kobiecy). W Biblii, kiedy Ewa została stworzona, Adam eksploduje wierszem, wierszem pięknym i przepojonym entuzjazmem oraz zapałem, ale wciąż samolubnym. Brakuje nam tu ostatniego szczegółu do podkreślenia ...
Kiedy mòwi: „Ta będzie się zwała niewiastą, bo
ta z mężczyzny została wzięta ”(Rdz 2, 23), Adam postrzega kobietę jako środek do celu samego w sobie, stworzony przez mężczyznę dla mężczyzny, a zatem bez żadnego osobistego celu dla niej. Aby lepiej to zrozumieć, pomóżmy sobie myślą Arystotelesa o tym „kompletnym” samcu i 4 przyczynami (wyjaśnieniami) Arystotelesa ...
Według Arystotelesa istnieją cztery rodzaje przyczyn: materialne(materia), formalne(forma), sprawcze(przyczyna) i ostateczne(cel). Oto przykład:
Widzimy posąg Ewy. Materialną przyczyną jest drewno lub marmur lub jakikolwiek materiał, z którego wykonany jest ten posąg. Forma to ciało kobiety, model to esencja tego posągu. Przyczyną sprawczą jest rzeźbiarz, ten, który go wyrzeźbił lub wykuł. Ostatnią przyczyną jest cel, dla którego ta statua została wykonana, na przykład prezent do kaplicy lub prezent urodzinowy dla dowolnej osoby, dekoracja na półkę itp. 
Przenieśmy te 4 przyczyny na obraz stworzenia Ewy zgodnie ze słowami Adama:
- Przyczyna materialna: Adam, jego ciało, jego żebro
- Przyczyna formalna: Adam, "jest mi odebrana, jest moim przedłużeniem"
- Przyczyna sprawcza: Adam, "została mi odebrana" (nie mówi: Bóg mi to zabrał, Adam nie rozpoznaje przyczyny sprawczej, dlatego wszyscy mężczyźni, którzy nie widzą daru duchowego w kobiecie, zawsze nawiążą z nią związek polegający na dominacji, użyteczności i samolubnym interesie; a dotyczy to także kobiety w stosunku do mężczyzny, bo w tym przypadku Ewa jest tylko symbolem odmienności w związkach, czyli tej drugiej strony, partnera!!!)
- Przyczyna ostateczna: dla Adama Ewa jest ciałem z jego ciała i do niego należy

Czego jeszcze brakuje w tym rozumowaniu? Aby prawdziwy wybrakowany uznał porażkę swego całkowitego egoizmu ...


PRZED I PO MIŁOŚCI 

Po stworzeniu kobiety Adam w końcu przemawia, czuje się żywy, okazuje emocje, Bóg zdołał nim wstrząsnąć, w końcu wpada w euforię, a potem pada głęboko wyjaśniające zdanie: „Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją (...) ”(Rdz 2,24) 
Ale po co? Skupmy się na tym wyrażeniu: „dlatego to mężczyzna opuszcza” dom rodzinny; co to znaczy? Jaki jest powód? Miłość. 
Ten werset pokazuje nam, że istnieje psychologiczna zależność od rodziców i dopóki nie znajdziemy prawdziwej miłości, to znaczy wewnętrznej integralności (Adam i Ewa, nasz męski Yang dołączający do kobiecego Yin, animus i anima junghiane) zawsze będziemy psychicznie dziećmi. To miłość czyni nas dojrzałymi, niezależnymi, wolnymi.
Ale kto był rodzicem Adama i Ewy w tym ogrodzie? Sam Bóg; dlatego porzucimy bogów, gdy nasze siły psychiczne ponownie się zjednoczą, ponieważ bogowie rodzą się z oddzielenia naszych wewnętrznych wymiarów i umrą, gdy będziemy dorośli duchowo. Nawet na poziomie ludzkim dzieje się to samo: nasze dzieci są rozpieszczone z naszej winy, gdy nie zapewniamy im poczucia bezpieczeństwa, gdy ​​staramy się rozwiązywać ich problemy, gdy nadmiernie je chronimy, gdy nie chcemy, aby opuściły ogród, Eden (dom rodzinny).
Miłość jest pierwszą pozytywnie destrukcyjną siłą wewnętrzną. To miłość jako naturalna siła, która zabiera nas daleko od domu, popycha nas dalej. W efekcie możemy także wyjść z domu, stać się niezależnymi ekonomicznie, ale (pierwsze) jeśli nie znajdziemy prawdziwej miłości w związku i (drugie) nie jesteśmy psychicznie integralni (pierwsze zależy od drugiego), zawsze będziemy szukać mamy i taty lub przynajmniej nieświadomie naśladować ich błędy, bo psychicznie ich nie opuściliśmy, nie przecięliśmy psychicznej pępowiny od ich duszy. Pewne uczucia, pewna lojalność, pewne oddanie to nic innego jak chorobliwe przywiązanie do matczynej psychicznej piersi, strach przed opuszczeniem gniazda, brak miłości w sobie. Im bardziej osoba jest duchowo dojrzała, tym mniej w niej fanatyzmów; nie należy do żadnego macierzystego kościoła ani religii, jest wolna w duchu i umyśłe.



2 commenti:

  1. Co do tej nieskończoności, o której piszesz tutaj, w relacji do boskości i Bóstwa: no to mamy przecież dwie: alef zero oraz 2. – continuum. Różnią się one pod każdym względem, poza tym prawa nauki mówią o zbiorach ciekawe rzeczy, które tutaj by to wszystko podważały – raczej, w istocie. Poza tym, zbiór to potęga w nauce. Czyli mam na myśli że: każdy podzbiór ma więcej, liczniejsze elementy, niż ten, który stanowił punkt wyjściowy do jego utworzenia. To nie jest takie proste. Wszystko co należy do Ojca, należy też do Jezusa, Syna. Nieskończoność należy do Boga Ojca Jedynego Stwórcy, –ponad Którym nie ma już nikogo. ALE: Wszystko, co jest własnością Ojca, to konsekwentnie staje się własnością dziecka również. A więc jaki wniosek? Shalom.

    RispondiElimina
    Risposte
    1. Ojciec i syn to nie osoby, ale postawy psychologiczne... I tak jestem ojcem mojego syna, ale jestem też synem mojego ojca, ja jestem tą samą osobą. Czuwaj :)

      Elimina